Zuza i Kasia z warszawskiego XXXIV LO odliczały godziny do piątkowej premiery "Przebudzenie Mocy". W środę do szkoły ubrały się w koszulki z "Gwiezdnych wojen", bo wiedziały, że będą o nich rozmawiać na angielskim. Ich nauczycielka Anna Milewska poprosiła wcześniej, by uczniowie przeczytali tekst o maszynach występujących w serii.
- Ktoś z was nie zna "Gwiezdnych wojen"? - pytała na początku lekcji.
- To wszyscy znają... - zaczęła Zuza i rozejrzała się po klasie. - No dobrze, prawie wszyscy.
Kilka osób nieśmiało podniosło ręce do góry. - Cieszcie się, że nie widzieliście miny Maćka - śmiała się nauczycielka, wskazując na zniesmaczonego ucznia w pierwszej ławce.
Znajomość sagi nie była jednak niezbędna, by poszerzać słownictwo.
- Już to, że ktoś był w stanie wymyślić taki świat, jest niesamowite - mówiła po zajęciach Zuza, która pierwszy raz sięgnęła po sagę jako jedenastolatka. - To film, który zrobił ogromne wrażenie na moim tacie, gdy on był młody - dodawała.
Nauczycieli, którzy przemycają "Gwiezdne wojny" na zajęcia, jest znacznie więcej.
- To saga, która łączy świat dorosłych ze światem nastolatków. Pozwala na mądrą dyskusję o ważnych, uniwersalnych treściach - mówi Marcin Wojtyński z Nowej Ery. Tuż przed premierą "Przebudzenia Mocy" wydawnictwo przygotowało dla nauczycieli przykładowe lekcje z języka angielskiego, polskiego i tematy na godzinę wychowawczą. Bo zdaniem ekspertów dylematy postaci z kultowej sagi to doskonały punkt wyjścia do dyskusji m.in. o kwestiach moralności, dokonywaniu wyborów, podnoszeniu się z niepowodzeń, tolerancji czy roli kobiet we współczesnym świecie.
Fundacja Nowoczesna Polska, która prowadzi serwis Edukacjamedialna.edu.pl, proponuje przywołanie sagi na lekcjach o podziale tekstów kultury na gatunki. Bo czy "Gwiezdne wojny" to tylko film science fiction? Czy może da się w nim znaleźć też cechy baśni i komedii?
Więcej o tym, jak można uczyć o "Gwiezdnych wojnach" czytajcie jutro w "Wyborczej".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny