Choć zemsta w pierwszej chwili niesie ulgę, to z czasem niszczy mściciela. I chociaż budzi wątpliwości filozofów i etyków, to jest trwale wdrukowana w nasze mózgi

Nawiązka, wendeta - to różne nazwy odpłaty za doznane krzywdy. Sprawia nam ona nawet fizyczną przyjemność. A psychologowie w chęci odwetu doszukują się funkcji adaptacyjnych. Słodycz zemsty nie trwa zbyt długo. Dość szybko zastępuje ją gorycz frustracji, a zamiast zyskać dzięki niej poczucie sprawiedliwości, wpadamy w spiralę nienawiści i agresji.

Zemsta pozwala nam odczuć... frajdę

Choć nie tak dużą, jak moglibyśmy tego oczekiwać, wymyślając wyrafinowane sposoby, by dopiec swoim wrogom. Przy zastosowaniu nowoczesnych technik obrazowania pracy mózgu (jak rezonans magnetyczny) przebadano osoby, które zostały oszukane w grze. Zanotowano u nich wzmożoną aktywność obszaru mózgu zwanego układem nagrody. Uaktywnia się on także w sytuacjach sprawiających nam przyjemność - po zjedzeniu czekolady, seksie i uzależnieniach.

Nie zaznasz ukojenia

Odwet zmienia nastroje wymierzających sprawiedliwość, ale nie tak, jak byśmy tego oczekiwali. Osoby karzące czują się znacznie gorzej niż te, które... nie biorą odwetu. Kiedy nie mamy okazji się odegrać, rzadko pielęgnujemy w sobie złość. Zwykle z czasem nam przechodzi i patrząc na całą sytuację z dystansem, dochodzimy do wniosku, że przesadnie ją ocenialiśmy, albo po prostu zajmujemy się czymś innym i nie zawracamy sobie głowy rozpamiętywaniem.

Oko za oko. Ząb za ząb

Zemsta, zamiast nieść ulgę, nakręca spiralę przemocy i może niszczyć nasze zdrowie psychiczne i fizyczne. Na skutek przedłużającego się stresu zwiększa się w naszym organizmie wydzielanie kortyzolu i adrenaliny. Osłabia to układ krążenia i zwiększa ryzyko zawału serca. Podwyższony poziom adrenaliny utrzymuje nas w ciągłym pogotowiu. Skutek to zaburzenia trawienia, problemy z koncentracją, bóle głowy, napięcia mięśni, bezsenność czy nawet depresja.

Zemstą kobiet jest... plotka

Według naukowców to mężczyźni odczuwają większą przyjemność z fizycznej zemsty na wrogu. Kobiety do zemsty używają słów. Panie najlepiej znają niszczącą siłę obmowy. Adaptowały plotkę do swojego arsenału z dwóch powodów: dlatego, że są słabsze fizycznie od mężczyzn, oraz dlatego, że muszą rywalizować z innymi kobietami. Dziewczynki wcześniej niż chłopcy opanowują sztukę mówienia i szybciej poznają siłę, jaką daje używanie słów. W kobietach agresji wcale nie jest mniej niż w mężczyznach. Skoro jednak od dzieciństwa uczy się je, że dziewczynki się nie biją, jedyną i bardzo skuteczną bronią okazuje się cięty język!

Plotka pojawiła się wraz z patriarchatem

W takim społeczeństwie mężczyzna chroni i utrzymuje kobietę, która zajmuje się jej potomstwem. W takiej sytuacji inna kobieta stanowi... zagrożenie. Nie można jej pobić, można za to skompromitować. O koleżance, o której intelekcie mężczyzna wyraża się z podziwem, jego kobieta twierdzi, że nie o rozum tu chodzi, tylko o to, że jest kochanką prezesa. Ziarnko plotki wzmocnione ludzkim gadaniem zamieni się w owoce skandalu.

Zwierzęta umieją się mścić

Choć sam koncept zemsty jest dość zaawansowany psychologicznie, to niektóre zwierzęta bywają pamiętliwe i potrafią karać osobniki, którzy im zagrażały czy wyrządziły krzywdę. Głośna jest historia stada słoni, które terroryzowało jedną z indyjskich wiosek. Jeden osobnik zginął uderzony przez pociąg niedaleko wioski Matari. Wkrótce pojawiło się w tym miejscu 15 słoni, które przyszły pożegnać zmarłe zwierzę. Mieszkańcy wioski waleniem w bębny starali się odstraszyć zwierzęta. Zwierzęta odeszły, by następnej nocy powrócić i... zdemolować kilka domów.

Nie drażnij kruków

Pamiętliwe bywają kruki i kto nie chce się stać bohaterem scen niczym z "Ptaków" Hitchcocka, nie powinien drażnić tych ptaków. Nie dość, że pamiętają one prześladowcę, to jeszcze przekazują tę wiedzę pobratymcom i kolejnym pokoleniom. Kruki reagują wrzawą na obrączkowanie i informują inne ptaki o zagrożeniu, kiedy zbliżają się do nich osoby, które je wcześniej łapały. Zapamiętują twarze i są w stanie rozpoznać swoich prześladowców nawet trzy lata później!

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl