Wydaje nam się, że zło to ciemna, prymitywna strona naszej natury. Tymczasem to właśnie czyste, racjonalne, wyrachowane człowieczeństwo. Do takiego zła, jakiego dopuszczają się ludzie, nie byłoby zdolne żadne zwierzę.

Co skłania ludzi do takich czynów, jakie oglądaliśmy ostatnio w Paryżu, a w latach 90. XX wieku w Rwandzie czy Srebrenicy? Chcemy myśleć, że do okrucieństwa względem innych zdolni są jedynie wykolejeńcy, którzy cierpią na jakieś poważne zaburzenia psychiczne.

Niestety, badania psychologiczne nie pozostawiają złudzeń: zło - podobnie zresztą jak bohaterstwo - tkwi w każdym z nas. By je wyzwolić, potrzeba tylko odpowiednich warunków. To dlatego, kiedy mijają lata wojny czy terroru, zwykli ludzie uwikłani w zbrodnicze ideologie sami sobie zadają pytanie o to, co ich tak zaślepiło, że dali się ponieść fali nienawiści. Naukowcy znają te mechanizmy.

Oczywiście, niektórzy z nas są nieco bardziej predestynowani do tego, by dać im się uwieść, ale nikt nie powinien się czuć pewnie, kiedy tuż obok rozciąga się strefa cienia.

Nasza podatność na zło to efekt uboczny ewolucji, dzięki której zyskaliśmy racjonalne, chłodno kalkulujące płaty przedczołowe mózgu, tłumiące nasze pierwotne emocjonalne odruchy. To także spuścizna naszego przystosowania, które pozwoliło nam zgodnie żyć w społecznej grupie.

Gdzie szukać korzeni zła, czym jest moralność? Czy w mózgach mamy moduł dobra? Jak to się dzieje, że współodczuwamy emocje naszych bliźnich, czyli czujemy empatię? Czy mamy nieuświadomioną i niezależną od wychowania gramatykę moralną? Skąd się biorą psychopaci? - czytaj we wtorek magazyn "Nauka dla Każdego"

Więcej