Zaćmienie - widoczne między 2.00 a 6.30 - będzie bardzo nietypowe. W poniedziałkowy poranek z Księżycem wydarzy się coś, co w minionych 100 latach zdarzyło się jedynie pięć razy. W chwili zaćmienia znajdzie się on najbliżej Ziemi w tym roku - w odległości ledwie 356 tys. 882 km. Dlatego na niebie będzie większy niż zwykle.
Następny taki spektakl dopiero za 18 lat!
Całkowite zaćmienie Księżyca ma miejsce, gdy Słońce, Ziemia i jej naturalny satelita ustawią się w jednej linii. Wtedy przez kilka godzin Srebrny Glob przemieszcza się w cieniu rzucanym przez naszą planetę. Wcale jednak z tego powodu nie znika nam z nieba. Najpierw robi się nieznacznie ciemniejszy, później wygląda jak nadgryziony, a w końcu przybiera barwę krwawą albo rdzawoczerwoną.
W pierwszej fazie zaćmienia Księżyc wkroczy w tzw. półcień. Gdybyśmy stanęli wtedy na jego powierzchni, moglibyśmy zobaczyć na jego ciemnym niebie częściowe zaćmienie Słońca. Byłoby ono podobne do tego, które 20 marca oglądaliśmy na naszym niebie - gdy Księżyc zasłonił ponad połowę Słońca, zrobiło się wyraźnie ciemniej i szarzej, a temperatura gwałtownie spadła.
Dokładnie to samo stanie się na Księżycu podczas fazy półcieniowej. Im bardziej Księżyc zanurzy się w półcieniu, tym mniej promieni słonecznych do niego dotrze i tym mniej odbitego od niego światła wpadnie do naszych oczu. Dlatego Srebrny Glob zrobi się ciemniejszy?
Czytaj w piątek w "Wyborczej"
Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie
Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.
Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl