W przyszłym roku rodzice mogą mieć problem z zaszczepieniem dzieci. Bo dla urzędników kwalifikacje wielu lekarzy i pielęgniarek są niewystarczające - alarmowali szefowie przychodni.

Chociaż kwestię uprawnień do wykonywania szczepień ochronnych reguluje rozporządzenie ministra zdrowia z 2011 r., to przez ostatnie lata mało kto z pracowników tego obszaru ochrony zdrowia zdawał sobie sprawę z jego treści.

Do końca 2015 r. działają w okresie przejściowym, ale od 1 stycznia 2016 r. mają wejść w życie bardziej rygorystyczne przepisy.

- Gdyby nie kontrola z NFZ, długo bym żyła w świadomości, że wszystko jest w porządku - przyznaje dr n. med. Elżbieta Kryj-Radziszewska, pediatra i specjalistka medycyny rodzinnej z Katedry Chorób Wewnętrznych i Gerontologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Urzędnicy NFZ przypomnieli, że zgodnie z rozporządzeniem uprawnienia do wykonywania szczepień ochronnych mają osoby, które "odbyły w ramach doskonalenia zawodowego kurs lub szkolenie w zakresie szczepień ochronnych i uzyskały dokument potwierdzający ukończenie tego kursu lub szkolenia bądź uzyskały specjalizację w dziedzinie, w przypadku której ramowy program kształcenia podyplomowego obejmował problematykę szczepień ochronnych na podstawie przepisów".

- Obawiam się, że przez ten zapis w przyszłym roku mogą być problemy ze szczepieniami. Nie wszyscy lekarze w ramach specjalizacji mieli omawianą problematykę, którą zajmuje się rozporządzenie. Dotyczy to m.in. mnie i kolegów, którzy kształcili się ponad 20 lat temu - tłumaczy dr Kryj-Radziszewska.

 

Więcej czytaj w środę w "Tylko Zdrowie"

 

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl