Jesteś ogólnie zdrowy. Czasem złapiesz jakąś infekcję, czasem zaboli głowa. Tylko te bóle pleców... Ostatnio dokuczają coraz częściej. Ból, choć zazwyczaj tępy, jest irytujący. Skąd to łamanie w krzyżu, sztywnienie karku? Przecież nie z przedźwigania, bo siedzisz spokojnie w pracy przez kilka, kilkanaście godzin, stukając w klawiaturę. No właśnie...
W czasie siedzenia obciążenia działające na jeden krążek międzykręgowy, potocznie zwany dyskiem, wynoszą nawet 140 kg, znacznie przewyższając siły działające podczas stania (100 kg), a tym bardziej w czasie leżenia (25 kg).
Współczesny styl życia sprowadza ból pleców na coraz młodsze osoby. Łykamy proszki przeciwbólowe, smarujemy się maściami i bagatelizujemy sprawę. Do czasu, aż któregoś dnia zaboli nas tak mocno, że musimy pójść do lekarza.
Bóle pleców, barków i krzyża miewa siedmiu na dziesięciu mieszkańców globu. Co prawda przeszło połowa z nich wraca do zdrowia w ciągu dwóch tygodni, ale większość prędzej czy później doświadcza kolejnego ataku bólu.
Bóle pleców są też jedną z głównych przyczyn wizyt u lekarza i nieobecności w pracy. Zwolnienia z powodu tych dolegliwości są dziś znacznie częstsze niż 30 lat temu, choć ludzie rzadziej wykonują ciężką pracę fizyczną.
Co roku około 2 mln Polaków jest na zwolnieniu lekarskim z powodu chorób układu ruchu!
Jak sobie pomóc? Jak ćwiczyć? Kiedy pójść na rehabilitację? Czytaj w środę w magazynie "Tylko Zdrowie".
DR N. MED. MICHAŁ DZIEWULSKI: Pyta pani o bóle pleców czy krzyża?
- Bóle pleców, czyli grzbietu, dotyczą odcinka piersiowego kręgosłupa i najczęściej są spowodowane wadami postawy. W związku z tym częściej dokuczają ludziom młodym.
Na bóle krzyża, czyli odcinka lędźwiowego, latami pracujemy stylem życia. I takich pacjentów jest mnóstwo. Prowadzę turnusy rehabilitacyjne i w czasie takich spotkań na 40 pacjentów 20-25 osób skarży się właśnie na bóle krzyża.
- Zdecydowanie. To wszystko wina "pozycji krzesła", czyli siedzenia przez większą część dnia. Siedzimy w pracy, przy śniadaniu, siadamy znów do obiadu, kolacji. W samochodzie też siedzimy, siedzimy na zebraniu w szkole, na kanapie, nawet w wannie.
Taka pozycja nie jest dla nas fizjologiczna. Obciążamy nadmiernie dolny odcinek kręgosłupa i z czasem - u jednych wcześniej, u innych później - to daje się we znaki. I krzyż zaczyna nas boleć. Najpierw sporadycznie, okresowo. Potem coraz częściej i na dłużej.
Nie jesteśmy jednak wyjątkiem. Cały świat zmaga się z bólami krzyża. W USA to już jest katastrofa, ponieważ w tamtejszej populacji dochodzi jeszcze częsta nadwaga pacjentów. Pieniądze, które wydaje się w Stanach na leczenie bólów krzyża, rehabilitację, edukację, zwolnienia lekarskie itd., sięgają milionów.
ROMUALD TOKARSKI: W wielu przypadkach jesteśmy w stanie pomóc. Jeśli to tzw. zmiany czynnościowe, to są one w zasadzie w pełni odwracalne. Choć jest to proces długofalowy.
KRZYSZTOF WINIARSKI: To przeciążenie narządu ruchu, które nie ma jeszcze cech uszkodzeń morfologicznych. Zaburzenie w stawie ogranicza jego ruchomość. Napięcie tkanek i ich przeciążenie na poziomie kręgosłupa może wywoływać stany zapalne i powodować ucisk na korzeń nerwowy. Kolejnym etapem są zmiany dyskopatyczne i zwyrodnieniowe.
R.T.: To już choroba cywilizacyjna. I co gorsza - zaryzykuję tezę, że nie da się już nadrobić tych strat. Żebyśmy nie wiem jak się starali, nasze ciało się zmienia. To, co można zrobić, to dbać, by straty były jak najmniejsze.
K.W.: 70 proc. ludzi w Polsce miało przynajmniej raz dolegliwości ze strony kręgosłupa. 8 proc. to są stany przewlekłe, niepozwalające choremu normalnie funkcjonować.
Zaczyna się od powstawania przeciążeń - to fundujemy sobie poprzez siedzący tryb życia. Siedzimy długo, na dokładkę przybierając wymuszone, niefizjologiczne pozycje. Bóle pleców nękały ludzkość od zawsze, ale obecnie skala tego, i to u coraz młodszych osób, jest zdumiewająca.
Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie
Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.
Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny