Wystarczy policzyć. Jeśli decydujemy się na rozmnażanie bezpłciowe, to jeśli tylko każdy osobnik wyda na świat dwoje dzieci, liczebność całej familii będzie rosła w ogromnym tempie. Potrzeba bowiem tylko jednego potomka, by zastąpił rodzica - drugi to już zysk. Tymczasem do rozmnażania płciowego trzeba dwojga, więc pierwsza para dzieci zaledwie zastępuje rodziców. Dopiero trzecie zwiększy liczebność grupy, a by osiągnąć efektywność taką jak rozmnażanie bezpłciowe, potrzeba aż czworga. (..)
Co jest najważniejszą różnicą między rozmnażaniem bezpłciowym a płciowym? To pierwsze jest kopiowaniem - w ogromnej większości przypadków rodzic będzie genetycznie identyczny z dzieckiem. Istotą rozmnażania bezpłciowego jest tworzenie doskonałych kopii. Gdy pojawia się płeć, robi się zamieszanie. Skoro krzyżują się dwa różne osobniki, to każdy do puli wnosi coś od siebie. Wydaje się, że to właśnie zdecydowało o sukcesie. Wyobraźmy sobie grupę złożoną z osobników pochodzących od jednego tylko rodzica. Grupa rośnie szybko, bo rozmnażanie bezpłciowe jest szybkie i efektywne. Wszyscy jej członkowie są genetycznie tacy sami. Pewnego dnia pojawia się zagrożenie - wirus, pasożyt czy trucizna, które wykorzystują jakąś słabość tych osobników. Wszyscy giną. Po ich genach nie ma śladu, porażka jest całkowita. Teraz weźmy grupę rozmnażającą się płciowo. Nie tak łatwo ją zbudować - trzeba znaleźć partnera i spłodzić więcej dzieci, by grupa rosła. Ale każdy osobnik ma tu nieco inny zestaw genów, bo dostał je od pary rodziców. Pojawiające się zagrożenie z pewnością wybije większość grupy, ale są szanse, że jeden czy kilku członków będzie miało w genach coś, co ich uchroni przed śmiercią. To z tych ocalałych może odrodzić się cała grupa, która będzie już odporna na to zagrożenie. Wolniejszy wzrost opłacił się, bo nie tak łatwo zetrzeć z powierzchni ziemi całą pulę genów. Ale to niejedyna zaleta. Płciowe rozmnażanie może też chronić przed mutacjami - błędami w kodzie genetycznym, które mogą być szkodliwe dla osobnika. Jeśli taka zmiana pojawi się u rozmnażających się bezpłciowo, zostanie przekazana dalej. Tymczasem u płciowych każdy nowy osobnik dostaje połowę genów od jednego i połowę od drugiego rodzica. Jeśli nawet jeden z nich został trafiony mutacją, prawdopodobnie drugi przekaże gen bez błędu. Są wtedy szanse, że nowemu organizmowi uda się skorzystać z prawidłowej informacji i zniwelować straty, które mógł wywołać uszkodzony gen.
Do czego przydaje nam się rozmnażanie płciowe? Przeczytacie jutro w "Nauce dla Każdego".
Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie
Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.
Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny