Pamiętaj! Jeśli nie możemy odmówić, powinniśmy pożyczyć tyle, by ewentualny brak spłaty nas nie zrujnował.
Ktoś pożycza, zwraca w umówionym terminie, by zaraz pożyczyć więcej. Nie podpisujemy umowy, bo to kuzyn/ przyjaciel/ bliski sąsiad. Nie zastanawiamy się, dlaczego przyszedł do nas, mimo że niemal na każdym rogu jest bank, firma pożyczkowa lub lombard.
W przypadku drobnych kwot wystarczy słowo pożyczającego. Jeśli jednak pożyczka przekracza 500 zł, to powinniśmy spisać umowę albo chociaż wziąć pokwitowanie. Na kartce wystarczy: "Kwituję odbiór pożyczki", data i podpis. Dowodem udzielenia pożyczki jest też przelew bankowy lub przekaz pocztowy. Trzeba jednak pamiętać, by w tytule przelewu wpisać "pożyczka".
Po co te zabezpieczenia? Do celów dowodowych. Jak udowodnić, że pożyczyliśmy 1 tys. zł, skoro dłużnik utrzymuje, że nie jest nam nic winien? Jeśli nie ma umowy ani pokwitowania, potrzebni będą świadkowie, którzy potwierdzą, że słyszeli, jak dziękował za przysługę. Dłużnik może się jednak bronić, że tą przysługą wcale nie była pożyczka albo że pożyczona kwota to 100 zł, które już dawno zwrócił.
Jeszcze trudniejsze od pożyczek pieniężnych są prośby o wzięcie lodówki na raty albo telefonu w abonamencie. Proszący obiecuje, że będzie regularnie spłacał raty lub opłacał abonament, ale nie może podpisać umowy na siebie, bo figuruje na liście dłużników.
Ważne!
Jeśli użytkownik pralki lub telefonu przestanie spłacać raty za sprzęt, obowiązek spadnie na tego, kto podpisał umowę.
Zanim pożyczymy pieniądze, warto sprawdzić, czy nie trzeba zapłacić fiskusowi podatku. Zgodnie z ustawą o podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC) pożyczki podlegają opodatkowaniu. Stawka wynosi 2 proc. pożyczanej kwoty. Na zapłacenie jest 14 dni, licząc od dnia zawarcia umowy.
Ważne!
Podatek obciąża osobę, która pożycza.
Więcej wskazówek dotyczących pożyczania pieniędzy rodzinie przeczytasz w piątek w "Gazecie Wyborczej".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny