Silne, innowacyjne przedsiębiorstwa nie muszą powstawać tylko w wielkich miastach. O średnich miastach piszemy w poniedziałek w "Wyborczej?.

9 czerwca spotykamy się na konferencji "Pracownia miast" w Świdnicy. Start o godzinie 10. Zarejestruj się tutaj

Rozmowa z dr. Wojciechem Jarczewskim, kierownikiem Instytutu Rozwoju Miast

Michał Karbowiak: Władze 60-tysięcznej Świdnicy mówią wprost: 700-tysięczny Wrocław wysysa z nas to, co najlepsze. Czy miasta średniej wielkości są skazane na porażkę w starciu z metropoliami?

dr Wojciech Jarczewski: Myślę, że gdyby zapytać prezydenta Wrocławia, to by pan usłyszał podobne narzekanie: że co bogatsi mieszkańcy wyprowadzają się do miasteczek i wiosek w obszarze metropolitalnym, tam płacą podatki, a korzystają z usług Wrocławia. W istocie to relacja, w której każdy coś traci, ale też coś zyskuje.

Jest jakaś wspólna recepta na sukces?

- Sukces zależy o wielu czynników. Paradoksalnie średnie miasto nie może być za duże. Według naszych badań, by działać efektywnie, powinno mieć mniej więcej tyle samo mieszkańców, ile liczy obszar oddziaływania.

Przykładem miasta zbyt dużego jest Wałbrzych. Przy swoim obszarze oddziaływania powinien liczyć ok. 50 tys. mieszkańców. A liczy dobrze ponad 100 tys. I przy zamykaniu kopalń zupełnie nie poradził sobie z problemami, stał się synonimem miasta upadłego. Dziś dopiero dźwiga się z problemów, ale właśnie dzięki ulokalizowaniu tam firm niedziałających na lokalny rynek.

Gdybym jednak miał coś radzić władzom średnich miast, to powiedziałbym, że muszą myśleć tak, jak kiedyś prezydent Bill Clinton w USA: "Gospodarka, głupcze". I poszukiwać własnej niszy.

Jaka może być przyszłość Świdnicy?

- Dobra. To miasto już jest w gronie zwycięzców transformacji, właśnie dlatego, że leży niedaleko Wrocławia - jednej z pięciu-sześciu polskich metropolii, które będą się dynamicznie rozwijać. Natomiast skala tego sukcesu będzie zależała od entuzjazmu, zaangażowania i innowacyjności mieszkańców, przedsiębiorców i władz lokalnych.

Cała rozmowa jutro w "Wyborczej"

Dawid między Goliatami

Metropolie będą się rozwijać niezależnie od okoliczności czy nawet wsparcia zewnętrznego. A my musimy walczyć, wybić się na niepodległość - mówią władze polskich miast średniej wielkości.

***

Prezydent Tadeusz Ferenc z Rzeszowa (ok. 183 tys. mieszkańców) zasłynął tym, że jeździ samochodem po mieście i osobiście dogląda pracy robotników na miejskich budowach. Roman Szełemej z Wałbrzycha (118 tys.) z mieszkańcami spotyka się nie tylko jako prezydent, ale też jako lekarz - kardiolog w miejscowym szpitalu.

Beata Moskal-Słaniewska - prezydent 60-tysięcznej Świdnicy - mówi, że najlepiej robi jej, jak w każdą sobotę pójdzie na zakupy do ulubionego mięsnego. W kolejce postoi, ludzi posłucha, z ekspedientką pogada. Wtedy wiadomo, o czym się w mieście dyskutuje, co obywateli uwiera. Ją fotel prezydenta nie uwiera, bo w nim nie siedzi.

Prezydent, który słucha

Wspomniane przykłady pokazują, że miastami średniej wielkości - od 50 do maksymalnie 200 tys. mieszkańców - rządzi się trochę inaczej niż metropoliami: Warszawą, Krakowem czy Wrocławiem. Albo wręcz rządzić inaczej nimi trzeba - wymagają tego mieszkańcy.

"Pracownia miast" - zapraszamy do Świdnicy!

Jak samorząd może się dzielić władzą z mieszkańcami? Czy firmy z małego miasta mogą podbijać świat? Jak sprawić, by miasto było atrakcyjne dla młodych i dla seniorów? Jak mogą rozwijać się ośrodki średniej wielkości w cieniu metropolii? - na te pytania poszukamy wspólnie odpowiedzi podczas konferencji, która odbędzie się we wtorek 9 czerwca o godz. 10 w Teatrze Miejskim, Rynek 43 w Świdnicy.

W debacie wezmą udział m.in. prezydenci miast: Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska, Słupska Robert Biedroń, Wałbrzycha Roman Szełemej, Ostrowa Wielkopolskiego Beata Klimek oraz wiceminister gospodarki Ilona Antoniszyn-Klik.

Przyjdź i dołącz do dyskusji! Udział w konferencji jest bezpłatny. Rejestracja: pracowniamiastswidnica.evenea.pl.

"Pracownia miast" to organizowana od 2014 r. akcja społeczna "Gazety Wyborczej" - forum dialogu między liderami opinii: samorządowcami, mieszkańcami oraz naukowcami, ludźmi biznesu i kultury. Jej wyjątkowość polega na tym, że nie ogranicza się do dyskusji, ale jest narzędziem do wypracowywania pomysłów i praktycznych wskazówek, co zrobić, żeby miasta stały się miejscem lepszym do życia. Postulaty są wdrażane, monitorowane i opisywane przez dziennikarzy "Gazety Wyborczej".

W 2015 r. patronat nad akcją objął prezydent RP Bronisław Komorowski.

Więcej na: Wyborcza.pl/pracowniamiast oraz na Facebooku i Twitterze

 

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl