Umieszczony w 1986 r. na orbicie okołoziemskiej Mir miał ponownie dać Związkowi Radzieckiemu prowadzenie w wyścigu kosmicznym z Ameryką i dostarczyć bezcennych doświadczeń dla przyszłych wypraw na Marsa. Stacja przetrwała pożar, kolizję oraz upadek komunizmu.

Polub nas na Facebooku

Gdy rozległ się dźwięk alarmu, dr Jerry Linenger ledwie drgnął. Ten sam dźwięk co ranek budził ich ze snu i zdążył się przyzwyczaić. W ustach czuł jeszcze smak barszczu i kawioru, którymi jakieś pół godziny wcześniej raczył się podczas kolacji. Amerykanin szybko się pożegnał i ruszył do modułu Spektr kontynuować swoje eksperymenty medyczne. Natomiast Aleksandr Łazutkin udał się do modułu Kwant wymienić pojemnik z nadchloranem litu w generatorze tlenu wykorzystywanym wtedy, gdy na stacji znajdowało się więcej niż trzech ludzi i Electron, wielki generator uwalniający tlen w procesie elektrolizy wody, nie wystarczał. Po podgrzaniu do kilkuset stopni nadchloran litu także uwalniał tlen, a litrowy kanister wystarczał, by przez dobę zapewnić tlen dodatkowej osobie. Wymiana stanowiła rutynową czynność.

Tymczasem alarm nie milkł, więc Linenger ruszył w kierunku głównego modułu i zdał sobie sprawę, co się dzieje. Na widok ciągnących się nad podłogą smug dymu włosy stanęły mu dęba: na stacji Mir pędzącej z prędkością 27 tys. km/godz. 390 km nad Ziemią wybuchł pożar. Gdy Amerykanin dotarł do Kwantu, kanister przypominał pudełko fajerwerków - wysoki na 60 cm płomień topił metalowy stelaż generatora, a kawałki stopionego metalu unosiły się w powietrzu. O wiele gorszy był dym, który w stanie nieważkości powinien stać w miejscu, ale na Mirze powietrze mieliły wentylatory i dym błyskawicznie się rozprzestrzeniał.

Walerij Korzun, dowódca stacji, chwycił za gaśnicę, ale w stanie nieważkości piana, zamiast przylepić się do płonącego kanistra i zdusić ogień, spływała z jego krawędzi. - Przygotować statki do ewakuacji - krzyknął. Tyle tylko że na stacji było czterech Rosjan, Amerykanin i Niemiec, a do dyspozycji mieli trzyosobowego Sojuza, statek kosmiczny, którym dowożono na Mir załogę i zaopatrzenie. Dostęp do śluzy, do której zacumował drugi Sojuz, blokował ogień.

O perypetiach Mira i innych stacji kosmicznych czytaj w najnowszym magazynie "Ale Historia", dodatku do poniedziałkowej "Gazety Wyborczej"

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl