Co można zrobić dla osoby z udarem? Wykonaliśmy przegląd badań analizujących, co np. powinno zrobić pogotowie. I okazuje się, że jedyne, co można uczynić, to jak najszybciej zabrać pacjenta do szpitala. Tylko to wpływa na wzrost przeżywalności.

Rozmowa z dr. hab. n. med. Adamem Kobayashim, neurologiem

W ostatnich latach dużo się mówiło o tym, że wzrasta liczba udarów u młodych ludzi. Z powodu stresu, niezdrowego stylu życia?

- To raczej medialny mit, jest dokładnie na odwrót - granica wieku osób z udarem się nie obniża, ale podwyższa. Innymi słowy - udar przechodzą coraz starsi. I to akurat jest pozytywne zjawisko, bo świadczy o tym, że lepiej dbamy o profilaktykę - więcej osób rzuca palenie, zaczyna kontrolować nadciśnienie tętnicze, lepiej się odżywia, dba o wagę i aktywność fizyczną.

Istnieje oczywiście pewna wąska grupa osób, które przechodzą udar w młodym czy średnim wieku. Ale to specyficzni pacjenci, np. z jakimiś wrodzonymi schorzeniami predysponującymi do udaru. Są też przypadki zakrzepicy naczyń żylnych, w której może dojść do udaru żylnego - dochodzi do zamknięcia nie naczyń tętniczych, ale żylnych.

Coraz częściej diagnozujemy też rozwarstwienie tętnic szyjnych czy kręgowych. Dochodzi do odklejenia się jednej z warstw ściany naczynia, co może prowadzić do udaru. Często wiąże się to z genetycznymi zaburzeniami w strukturze kolagenu budującego ścianę naczyń.

W jakim wieku najczęściej pojawia się "klasyczny" udar?

- Ryzyko bardzo znacznie wzrasta powyżej 65. roku życia. I w miarę upływu czasu dalej rośnie.

I w dużej mierze sami na nie pracujemy?

- Na pewno dużo zależy od nas samych, ale nie wszystko.

Generalnie czynniki ryzyka udaru dzielą się na modyfikowalne i niemodyfikowalne.

Do tych pierwszych możemy np. zaliczyć palenie papierosów, aktywność fizyczną czy odpowiednie leczenie nadciśnienia tętniczego. Na to wszystko mamy realny wpływ.

Ale są też rzeczy, na które nie mamy wpływu, przede wszystkim wiek - sam w sobie jest głównym czynnikiem ryzyka udaru. Mamy np. 75-latka, który nigdy nie palił, jest szczupły, zdrowo się odżywia, nie ma nadciśnienia, choroby wieńcowej czy migotania przedsionków - i on też może dostać udaru, bo w jego naczyniach zachodzą związane z wiekiem zmiany mogące się manifestować udarem. I nic na to nie poradzimy.

Są też czynniki rasowe, np. u ras czarnej i żółtej częściej dochodzi do udarów.

Czym jest udar? Jakie są jego objawy? Jak się przed nim ochronić? Kto powinien się badać? Więcej jutro w "Tylko Zdrowie"

 

Jutro w "Tylko Zdrowie" rozmawiamy też z fizjoterapeutą Sebastianem Szyprem o rehabilitacji - co pomaga, a co szkodzi po udarze

 

***

Fragment książki "Udar i przebudzenie"

Miałam ogromne szczęście, że G.G. została moją opiekunką. Gdyby ją zapytać, odpowiedziałaby, że nie miała zielonego pojęcia, co robić - postawiła na naturalny rozwój sytuacji, krok po kroku uczyła się dbania o chorą córkę. Cofnęłam się do samego początku. Czekały mnie lekcje chodzenia, mówienia, czytania, pisania, dodawania. Proces rekonwalescencji miał przypominać etapy rozwoju małego człowieka.

***

Jedną z moich ulubionych czynności, również przed udarem, było zmywanie naczyń. Po wylewie okazało się ono świetną metodą doskonalenia umiejętności manualnych.

Stanie przy zlewie tak, by nie stracić równowagi, manipulowanie delikatnymi talerzami i ostrożne obchodzenie się z ostrymi nożami, by nie zrobić sobie krzywdy, nie należało do prostych zadań, ale najtrudniejszym wyzwaniem - któż mógł przypuszczać? - było układanie czystych naczyń na suszarce, wymagało bowiem zdolności obliczeniowych.

Jedynymi neuronami, które umarły tego pechowego poranka, kiedy dostałam udaru, były neurony odpowiedzialne za rozumienie matematyki. (Jak na ironię moja matka przez całe życie uczyła właśnie matematyki!). Potrafiłam pozmywać naczynia, ale skalkulowanie, ile potrzebuję miejsca na suszarce, aby wszystkie się zmieściły, przekraczało moje możliwości! Sztukę tę opanowałam dopiero po roku.

Więcej fragmentów książki - jutro w "Tylko Zdrowie"

 

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl