W ciągu dziewięciu miesięcy były nauczyciel matematyki wydał na Allegro 160 tys. zł, kupując suszone borowiki, filiżanki Rosenthala i płyty Presleya. Płacił pieniędzmi, które zdaniem prokuratury kradł swojemu uczniowi.

Rok 1995. Młody biznesmen Dariusz Schönhofer, wracając z wagonu restauracyjnego w pociągu InterCity, w jednym z przedziałów zauważa swojego nauczyciela matematyki z technikum w Świdwinie.

- Dobrze go wspominałem, choć był bardzo surowy - wspomina przedsiębiorca. - W szkole miałem z nim bliższy kontakt, bo był jej dyrektorem, a ja przewodniczącym szkolnego samorządu. Pamiętam, jak powtarzał: "Ja jestem belfrem, a wy samorządem. Czego byście chcieli?". My na to: "Siłowni!". I zrobił siłownię. Uważałem go za człowieka bardzo skutecznego, bardziej menedżera niż belfra.

***

- Wtedy w pociągu pomyślałem, że to zrządzenie losu - opowiada biznesmen. - Sądziłem, że prezes mojej firmy powinien być taki jak nasz nauczyciel. Dystyngowany starszy pan, który wzbudza zaufanie. Do tego uczciwy, sumienny. No i umie liczyć.

Premia dla syna

Lato 2009 r. Właściciel firmy Fleisch Mannschaft Polska i jej prezes spotykają się w gabinecie na terenie fabryki. Właściciel pyta prezesa, ile zarabia u nich jego syn. Pada odpowiedź, która kieruje akcję na nowe tory.

Wcześniej, po spotkaniu w pociągu, Schönhofer zaproponował swojemu nauczycielowi, aby został prezesem, a matematyk zgodził się bez wahania. Przez kilka lat firma funkcjonowała bez zarzutu. W papierach zawsze był idealny porządek.

- Mówiłem do niego "panie prezesie", tak jak w szkole "panie profesorze" - wspomina uczeń. - Szanowałem go i traktowałem niemal jak ojca.

***

Początek 2011 r. Dariusz Schönhofer pojawia się w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Kiedy dwa lata wcześniej przedsiębiorca odkrył, że jego nauczyciel go okrada, nie było awantury i mocnych słów. Właściciel bez słowa wręczył prezesowi wypowiedzenie, jednocześnie kierując do prokuratury zawiadomienie o przestępstwie. Ale w białogardzkiej prokuraturze rejonowej w podwójne życie zasłużonego nauczyciela nie chciano wierzyć. Jej przedstawicieli bardziej interesowały przestępstwa... Dariusza Schönhofera. Bo matematyk po rozmowie ze swoim uczniem zawiadomił prokuraturę, że właściciel firmy od lat kantuje na podatkach i wyprowadza majątek.

 

Jak oszukiwał i wydawał nie swoje pieniądze były nauczyciel? Co się teraz z nim dzieje? Czytaj jutro w "Wyborczej"

 

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl