Zaskoczyli nie pierwszy raz, ale dokładnie 249. - bo tyle odbyło się do tej pory zjazdów Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego - największej, liczącej 158 tys. członków, organizacji naukowej świata. Podczas zakończonego w czwartek w Denver, w stanie Kolorado, spotkania przedstawiono w sumie 11 tys. badań poświęconych temu, w jaki sposób chemia może rozwiązać bolączki współczesnego świata. I choć może nic nie przebiło elektrowstrząsów dla kartofla (praca z 2010 r.), co miało mu nadać nowe, silne i prozdrowotne właściwości antyutleniające, elektryzujących wieści i tym razem nie brakowało.
Kolejne odkrycie również dotyczy toksykologii, jednak już w całkiem innym aspekcie. Rzecz dotyczy bowiem niezamarzających płynów do chłodnicy (takich jak słynny Borygo) czy też usuwających oblodzenia sprayów i płynów do wycieraczek.
Jak się szacuje, tylko w USA każdego roku zatruciu nimi (na szczęście nie zawsze śmiertelnemu) ulega 90 tys. zwierząt i 6 tys. ludzi, w tym dużo dzieci. - Winny jest głównie nęcący "smaczny", słodkawy zapach i smak. Szczególnie więc narażone są właśnie dzieci i zwierzęta, niepotrafiące trafnie ocenić zagrożenia - mówił w Denver prof. Edward Clancy z Politechniki Kalifornijskiej.
Przez dekady głównym składnikiem wymienionych płynów był glikol etylenowy - wysoce toksyczny i po wypiciu uszkadzający system nerwowy, układ krążenia i nerki. Od pewnego jednak czasu uczeni starali się zastępować go glikolem propylenowym. W przeciwieństwie do glikolu etylenowego nie jest on toksyczny i używa się go głównie w przemyśle spożywczym - jako konserwantu, emulgatora, składnika barwników i aromatów (np. w lukrze na ciastach, słodzikach) oraz w medycynie i przemyśle kosmetycznym (pasty do zębów, płyny do płukania ust, środki do higieny dłoni itp.).
W niektórych sytuacjach glikol etylenowy stosowano już także jako antyzamarzacz, np. w maszynach używanych we wspomnianym przemyśle spożywczym, gdzie ryzyko przedostania się do produktu i skażenia go śmiertelnie trującym glikolem propylenowym jest zbyt duże. Jednak dotychczas nie stosowano glikolu propylenowego tam, gdzie go najbardziej pożądano, czyli w przemyśle motoryzacyjnym. Na przeszkodzie stała jedna podstawowa cecha - był zbyt gęsty. Problem ten rozwiązał właśnie Edward Clancy. Stworzył on mianowicie nanocząsteczki, które dodane do glikolu propylenowego zmieniają jego strukturę na o wiele rzadszą, nie niwelując przy tym jego właściwości przeciwdziałających zamarzaniu. - Przeprowadzone przez nas testy pokazały, że nowy, oparty na glikolu propylenowym antyzamarzacz, jest nie tylko bezpieczny dla zdrowia, ale także o prawie 60 proc. skuteczniejszy - przekonywał Clancy.
Co jeszcze zaprezentowano na konferencji w Denver? Jakie nowe pomysły mają chemicy? Jak je wykorzystać w medycynie? Czytaj jutro w "Wyborczej"
Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie
Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.
Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl