Bieg na 10 km klasykiem był jej przeznaczony, w żadnym innym nie wygrywała tak często. Ruszyła ze startu w szalonym tempie i w takim dobiegła do mety, wyprzedzając Szwedkę Charlotte Kallę i Norweżkę Therese Johaug. - Powiedziałam sobie na starcie, że albo wygram, albo przepadnę - mówiła potem Polka.
Na konferencji prasowej znowu popłynęły jej po policzkach łzy, gdy po raz pierwszy opowiedziała, ile wyrzeczeń kosztował ją start w igrzyskach. Mówiła o odmrożeniu nogi przed wyjazdem do Soczi i o ściągniętych przez to paznokciach stóp tuż przed startem na olimpiadzie. O jej złamanej kości śródstopia wiedzą wszyscy, ale już w wiosce olimpijskiej doszedł jeszcze jeden uraz - ścięgna Achillesa, chyba najważniejszej części ciała każdego biegacza.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze