Polskie plaże są najbardziej zadeptaną częścią naszego kraju. Linia brzegowa Polski to około 500 km, ale w przeliczeniu na powierzchnię to około 20 km kw., czyli tyle, ile ma niewielki las lub jezioro. Rocznie ten skrawek odwiedza 8 mln ludzi, podczas gdy dla porównania Warszawa ma około 500 km kw. i około 2 mln mieszkańców. Wyobrażacie już sobie ten tłum nad morzem?

Nie oznacza to wcale, że na plaży nie ma zwierząt. Wręcz przeciwnie! Kwitnie tam życie. Nie głodują, bo jest tam pełno pysznego jedzenia – fale pchają w kierunku brzegu całą masę zanieczyszczeń organicznych: szczątków glonów, zwierząt, które padły w wodzie, no i tego, co my wyrzucamy do wody.

W piasku żyją stwory jak z filmów o kosmitach

Na naszych plażach także w skali mikro panuje wielki tłum. Według badań naukowców z Instytutu Oceanologii na 10 cm kw. plaży, czyli na obszarze mniejszym od pudełka zapałek, żyje średnio 1 tys. organizmów wielokomórkowych: robaków, skorupiaków, małży i ich larw, ślimaków, wieloszczetów, skąposzczetów, roztoczy, larw owadów i innych grup bezkręgowców. Możecie je wszystkie zobaczyć pod mocną lupą, spróbujcie.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze