To niesamowite, jak niektóre dzieła literackie i muzyczne nieoczekiwanie, po latach, które upłynęły od ich powstania, nabierają nowych kolorów, życia, znaczeń. Do tego stopnia, że możemy się w nich przeglądać, zaskoczeni tym, że znalazły się tu nasze obecne niepokoje społeczne.
„Czarna maska" Krzysztofa Pendereckiego (z 1985 roku) jest utworem otwartym na wiele różnych interpretacji. Sam kompozytor, przymierzając się do napisania jednoaktowej opery na zamówienie Festiwalu w Salzburgu, sięgnął po sztukę Gerharda Hauptmanna, w której odnalazł to, co było dla niego ważne zawsze – przesłanie o ekumenizmie.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Nie przepadam za Pendereckim, ale ta opera jest świetna. Libretto w połączeniu z muzyką mają taką siłę rażenia, że nie potrzeba tu rozbuchanych środków scenicznych. Oglądałam tę operę w NOSPR, robiła piorunujące wrażenie, mimo braku tańców na stole i pań w skórzanych wdziankach.
Pozostaje mieć nadzieję, że zdjęcia w artykule nie oddają w pełni klimatu spektaklu, bo naprawdę mam wrażenie, że co drugie przedstawienie tak teraz wygląda.