Wybrałem saksofon po prostu dlatego, że... był w domu, w kilku egzemplarzach - mówi saksofonista i kompozytor Marek Pospieszalski.
Jarek Szubrycht: Czy wybrałeś muzykę albo chociaż instrument z powodów rodzinnych? Pochodzisz ze słynnego klanu Pospieszalskich, jesteś synem Mateusza. Czy byłeś skazany, jak syn prawnika albo lekarza, na kontynuowanie dzieła ojca?
Marek Pospieszalski*: Jeśli byłem skazany, to mentalnie. Broń Boże nie byłem do niczego przymuszany, dokonywałem własnych wyborów. Wychowując się w domu pełnym muzyki, najlepiej czułem się w takim środowisku. Muzyka była dla mnie azylem, schronieniem przed tym, co działo się w szkole czy na podwórku.
Wszystkie komentarze
Tylko niestety tata Ci "odjechał".
W stronę Kukiza.
Naprawdę? A to smutne, Mateusz był zawsze dla mnie tym fajnym Pospieszalskim.
Mnie ciężko się na niego nawet patrzy.
Zamknij oczy. Spuść wodę.
Zaskakująco ciężko. Nie dotrwałem do końca.