Rozumiem koncepcję tego wydawnictwa.
Z jednej strony chodziło o stworzenie ścieżki dźwiękowej do „Surrender. 40 piosenek, jedna opowieść", autobiografii Bono. Lektury trochę irytującej, ale mimo to interesującej – zupełnie jak jej autor. Książka podzielona została na 40 rozdziałów, każdemu patronuje inny utwór U2, więc naturalną konsekwencją tego zabiegu było wykonywanie ich przez wokalistę na koncertach ją promujących.
Do tego COVID zatrzymał branżę muzyczną. Edge, gitarzysta U2, zabrał się więc za przerabianie stadionowych hymnów na pitu-pitu, przed którym nie uciekliby z lobby goście nawet najbardziej luksusowego hotelu. No, chyba że mowa o ucieczce w sen, bo wiecie, ciepło, bezpiecznie, fotele wygodne...
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Jeszcze dobra, a nawet bardzo dobra (jak dla mnie) była płyta All That You Can’t Leave Behind. Potem nowe płyty już słuchałem bardzo wybiórczo, bo ileż można słuchać tego samego?
Nie była. Co więcej, nawet "Pop" nie była jakąś bardzo dobrą płytą - szczególnie na tle dwóch wybitnych poprzedniczek - ale przynajmniej chłopaki starali się zrobić coś nowego, podejść do tematu od innej strony. Później niestety grali już, jak sam zauważasz, w kółko to samo.
Śmiem twierdzić, że to jednak była Kill ’Em All.
Ale cóż to był za koniec i ten koncert na Służewcu - miód (a raczej cytryna)
To pisałam ja - fanka U2.
Przesłuchałem całość. Nadal nieznośne.
Fan U2.
Bolesne.
Ale niestety, bardzo trafione.
no i po co wplątałeś tutaj Sannah? Odpie...się od niej.
Dokładnie ! Tez dobie myśle wtf???
Sarnah. Dlatego tak beczy.
prawie nikt nie słucha płyt? a to ciekawe, bo bardzo dużo osob słucha płyt. Problem w tym, że nie ma ich wokół Ciebie.
Sie nie zapluj:) orawda jest ze coraz mniej i bardzo malo…
Jeśli chodzi o drugie strony singli, to np Marillion był hektary przed u2
Popieram:) New York zamieniłbym na Kite :)
Dlatego jego książkę własnoręcznie podpisywał komputer?