Komplementować Alexa Turnera, że dojrzały, czy narzekać, że zgorzkniały? Arctic Monkeys płytą "The Car" wrócili z kosmosu prosto na kozetkę terapeuty.

To zresztą wcale nie musi być gabinet specjalisty. Zarówno treść, jak i forma równie dobrze pasują do zwierzeń snutych znad szklaneczki prosto do ucha barmana, który wszystko przyjmie, nic go nie zaskoczy, za to czasem z zawodową życzliwością kiwnie głową.

„The Car", siódmy album studyjny angielskiej grupy Arctic Monkeys, może się podobać, ale trzeba mieć do tego odpowiedni nastrój.

Arctic Monkeys "The Car". Powrót z gwiazd

Tym razem rewolucji nie było. Jeśli ktoś liczył na powrót Arctic Monkeys do żwawych, kipiących energią piosenek, które przyniosły im sławę, może śmiało szukać wrażeń pod innym adresem. „The Car" jest jak „Tranquility Base Hotel & Casino", tylko bardziej. Tamta płyta, wydana cztery lata temu, była pożegnaniem z rockiem – pojmowanym nie jako instrumentarium, bo tu wiele się nie zmieniło, ale jako stan emocjonalny, podwyższony poziom adrenaliny, tupnięcie nogą. Tymczasem kiedy siedzi się na hokerze w eleganckim lokalu, nie tylko nie wypada tupać, to wręcz niewykonalne.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    Nie dla mnie. Instrumentarium i aranżacje bogate jak u późnego Zappy, ale bez biglu i energii. Wiem, że tak ma być, po prostu nie moja filiżanka herbaty.
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    Leniwe tempo i monotonia to nie musi być wada. Największą wadą tego albumu jest ulizane smyczkami brzmienie, które nieznośnie nadyma te proste i skądinąd ładne piosenki. Gdyby to chociaż była sekcja dęta to "The Car" przenosiłby do zadymionego jazz baru, w którego nie chce się (ale powinno) wyjść przed świtem. Zamiast tego przenosi na pretensjonalny bal boomerów gdzie każdy dusi się w stroju wieczorowym, drinki są rozwodnione, a gospodarze żałują, że nie dało się załatwić występu Adele.
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    Przesłuchałem. Raz i nie wrócę. Maniera straszna, wokal leży i kwiczy. Kilka płyt AM bardzo lubię. Ta jest nieakceptowalna
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    www.przesluchaniemalchosa.wordpress.com/2022/10/21/zamowcie-budzenie/
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Nie rozumiem fascynacji tym zespołem. Nic odkrywczego, nic czego bym nie usłyszał u innych zespołów brytyjskich. Oj straszny boomer ze mnie.
    już oceniałe(a)ś
    4
    5