Dawid Podsiadło ma powody do zadowolenia. Jest najbardziej popularnym polskim wokalistą – nie tylko dzisiaj, ale od kiedy taką popularność da się zmierzyć, choćby liczbą biletów sprzedawanych na koncerty. Już w tę sobotę w Chorzowie kończy swoją stadionową serię – po Gdańsku i Wrocławiu – takich tłumów na koncertach przed nim nie miał żaden rodzimy artysta.
Mógłby po prostu płynąć na tej fali i dobrze się bawić, ale jego nowy singel daleki jest od beztroskiego ćwierkania o niczym.
Wszystkie komentarze
To znak, że wyśmienity artysta, jakim jest Dawid, budzi przerażenie motłochu
Wiesz ale nazywanie ludzi motłochem świadczy tylko o tobie... Ty z lepszej gliny? Słabe takie wywyższanie się... A co do opinii o singlu to pisałem powyżej.
Z mediów socjopatycznych nie korzystam, ale nie mam ochoty na kontakty z prostactwem czy innym suwerenem.
nie zesraj sie
Tobie już poszło, więc ostrzegasz?
Posłuchaj ze zrozumieniem. Ale może przerasta cię ten tekst.
Queenów kiedyś słuchałeś?
to muzyka popularna, a nie poezja; chcesz trudnych tekstów, poczytaj Sosnowskiego, Tkaczyszyna-Dyckiego albo Justynę Kulikowską