Ta historia zaczyna się niewinnie, od wakacji na Cyprze w kwietniu 1970 r. Björn Ulvaeus i Benny Andersson wybrali się na urlop ze swoimi dziewczynami – pierwszy z Agnethą Fältskog, drugi z Anni-Frid Lyngstad. Panowie kiedyś ze sobą rywalizowali w konkurencyjnych zespołach (odpowiednio: Hootenanny Singers i Hep Stars), ale od niedawna współpracowali w ramach spółki autorskiej i wykonawczej. A panie były obiecującymi wokalistkami.
Podczas wieczornych nasiadówek młodzi muzycy odkryli, że nie tylko miło spędza im się razem czas, ale i wspólne śpiewanie brzmi nad wyraz obiecująco. Potwierdzili to stacjonujący nieopodal żołnierze ONZ. Gorzej wypadły próby przed cywilami w ojczyźnie – pierwsze profesjonalne kroki kwartetu, czyli trasa po lokalach gastronomicznych, łącząca recital muzyczny z występami kabaretowymi, okazała się całkowitą klapą.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Są lepsze niż cały współczesny pop, który można zmieść i przy twórczości ABBY bez wyrzutów sumienia wyrzucić do śmieci.
Po brak teraz melodyjnych przebojów.
No to z ABBą przedstawicielom nurtu progresywnego za bardzo się nie udało.
Ale już Boney'M się ugiął i za chwilę pół świata gibało się w dyskotekach do protest songów o sytuacji politycznej w Irlandii Północnej ("Belfast"), ludowych wrogach establishmentu ("Ma Baker", "El Lute"), ciężkim losie Żydów w diasporze ("Rivers of Babilon") czy nawet o mrocznej historii carskiej Rosji ("Rasputin").
I to dopiero był ODJAZD :)
:)
Co nie zmienia faktu, że Szubrycht napisał, niestety, artykuł pod tezę.
Nie wspominając o glam rocku, czyli że Abba to był pop-glam dla szerokich mas.
W czym t a k ż e krył się ich natychmiastowy sukces.
PS. O irytujących kpinach z lewicowej Szwecji nie wspomnę. Takie to polaczkowate,
niestety
a mnie The Day Befoire You Came i płytrę Visitors, którą, w przeciwieństwie do autora artykułu cenię najbardziej
a mnie "Money Money Money" w wykonaniu Dadana w filmie "Czarny kot biały kot" :)
Zgadzam się !!
Bez watpienia najlepsza.
I te beztalencie Madonna przeciwstawiona Abbie. Ta kobieta oparła karierę na prowokacjach i eventach.
Kwestia gustu. Dla mnie to "Super Trouper" jest numerem jeden wśród wszystkich albumów Abby. Zresztą, Benny, pytany o album z którego jest najbardziej dumny, wymienia właśnie "Super Trouper".
Ach tak, skoro TY uważasz The Visitors za najlepszą płytę ABBY, każdy kto myśli inaczej jest głuchym durniem...
Idź do psychiatry, pyszałku.
"Ach tak, skoro TY uważasz The Visitors za najlepszą płytę ABBY, każdy kto myśli inaczej jest głuchym durniem..."
no ale to nie moja wina