Czasy głębokiej komuny. Muzyka z Zachodu, jeśli dociera do kraju, to raczej w formie przemycanych nielegalnie kaset. Dochodzi wówczas do rzeczy bez precedensu - do Polski przyjeżdża ABBA - giganci muzyki pop lat 70.
Jak do tego doszło?
ABB-ę założyli w 1972 r. Anni-Frid Lyngstad, Benny Andersson, Björn Ulvaeus i Agnetha Fältskog. Początkowo śpiewali dla rodzimej publiczności po szwedzku. Menedżer zespołu Stig Anderson chciał jednak wyjść z ABB-ą na arenę międzynarodową. W 1973 r. nagrali pierwszy album - "Ring Ring".
Wszystkie komentarze
Nie tylko ty…:)
To od Agnethy dla wszystkich fanów Gierka i PRLu :)
(wyobrażacie sobie, że ktoś ze Szwecji mówi dzisiaj coś takiego po wizycie w Polsce? :)
owszem, wyobrażam sobie
To by chyba ktoś musiał zwiedzić jakiś zrujnowany postPGR, a nie centrum Warszawy, jak ABBA wtedy :)
Polskie miasta w tej chwili (prawie) niczym nie różnią się od szwedzkich.
Wtedy to była PRZEPAŚĆ (szaro, ciemno, syf i brzydko ubrani ludzie - w porównaniu)
Polska to kraj ubogi moralnie ...
Takie miasta jak Warszawa?
Dlaczego?
Jest taki jeden zapluty karzeł w pojszczanych gaciach któremu łezka się kręci za tamtymi czasami i chciałby je nam przywrócić
Zaiste kartezjańska logika sformułowania: "przemycanych nielegalnie" (a można przemycać coś legalnie ?) . To w kwestii formy. O treści szkoda gadać, bo to stek bzdur rzadkiej klasy. Kasety w połowie lat 70 dopiero zyskiwały popularność, a płyty przywożono z Zachodu, Jugosławii czy nawet Węgier. W dużych sklepach Pewexu były stoiska z płytami. W klubach studenckich organizowane były giełdy płyt. W Polsce wydawano płyty licencyjne (nawet ABBĘ, choć niekoniecznie ABB-ę, jak napisałby Dawid Dróżdż). Przed napisaniem czegoś takiego warto zapytać kogoś starszego i trochę mądrzejszego od siebie.
A ABBĘ w Studio 2 oglądałem i nieźle pamiętam.
Dodam, że Trójka opuszczał właśnie z "przemycanych nielegalnie " płyt A ludzie nagywali na ich magnetofony. Ach Ci młodzi ignoranci. A swoją stroną w moim środowisku na UW rozważaliśmy ABBĘ za szczyt kiczu co nie przeszkodziło nam kupić 20-50 ich longplay'u aby sprzedać w ZSRR latem 1977 i przywieżć za to złoto i diamenty. Było stokrotne przebicie. I była forsa na wakacje w Bułgarii.
.
To prawda wcale nie było tak źle jeżeli oczywiście mówimy o muzyce ,ja miałem wtedy 11lat ale miałem starszego brata ,który zaszczepił we mnie hard rocka mieliśmy niezłą kolekcję płyt ,a na ZK-120 kilkanaście nagranych taśm i to nagrywanych z Polskiego radia ,szkoda że nik dziś nie słucha ,,trójki ,,jak to było za czasów mojej młodości.Pozdrawiam.
Bo tej stacji już nie ma, pozostała wydmuszka.
Masz w zamian, do wyboru, Radio Nowy Świat i Radio 357.
Kasety w połowie lat 70 dopiero zyskiwały popularność... to też nieprawda. Mój pierwszy magnetofon kasetowy to pierwsza połowa lat 70, kupiony za "bony dolarowe" w Pewexie - wówczas jeszcze Pekao. Kasety do niego kupowałem już za złotówki w Domach Centrum.
Tłumaczenie dla młodych: bony dolarowe były drukowane przez państwo jako równoważnik prawdziwych dolarów. Były uznawane tylko w Pewexie, gdzie kupowało się zachodnie produkty "za dolary" (czyli właśnie bony dolarowe).
Nikt nic nie przemycał (nawet legalnie), zwłaszcza kaset. Ludzie zwozili najnowsze płyty (oczywiście najpierw trzeba było w tym celu wyjechać, ale kto chciał, ten wyjeżdżał, np. do pracy). Nie było to siłą rzeczy zjawisko masowe, ale pisanie takich bzdur jak wyżej to kompromitacja.
Poza tym zachodnia muzyka była już od dawna obecna w radiu (nie tylko w Trójce; już w 60. latach była w I. programie PR audycja o wyrafinowanej nazwie "Popołudnie z młodością", która propagowała taką muzykę, Lato z Radiem, o Rozgłośni Harcerskiej nie mówiąc). Rzeczywiście nie było w sprzedaży nagrań.
Gdyby zresztą panował tak straszny szlaban na zachodnią muzykę, to skąd miałaby się wziąć ogromna popularność ABBY?
A zespołów zachodnich koncertowała w Polsce za komuny masa. Nie tylko zresztą gatunku ABBY. A cały Jazz Jamboree?! Na tym tle cytowane stwierdzenie to jakiś historycznopolityczny humbug.
pamiętam, że słuchało się wtedy i wcześniej również - radio Luksemburg, w którym leciały zachodnie przeboje
Prawda leży pośrodku. Rzeczywiście absolutnie nie było tak, że w PRL ( przynajmniej w latach 70-tych i 80-tych ) nie można było w polskich mediach usłyszeć muzyki z Zachodu. Wprawdzie była dozowana ale była. Ktoś kto wiedział jakiego programu słuchać ( np. Trójki ) i w jakich godzinach to miał do niej całkiem duży dostęp. Pamiętam jednak, że większość tego co puszczano poza tym to były straszne nudy : rewolucyjne pieśni i muzyka ludowa. Prawdopodobnie im wcześniejszy był komunizm tym było gorzej. Stąd ta ogromna popularność radia Luxemburg. Natomiast legalny rynek z płytami i oficjalnymi kasetami z zachodnią muzyką w ogóle nie istniał. Wszystko co mieliśmy na kasetach było przegrywane z radia na domowe magnetofony. Być może można było kupować płyty w Pewexie ale biorąc pod uwagę ich ceny to dla normalnego Polaka zarabiającego średnią krajową w złotówkach te płyty równie dobrze mogłyby być sprzedawane na Księżycu.