Bo wtedy takie mocne, gitarowe granie było w głównym nurcie. Ale i dziś wstyd przegapić powrót grupy Atrocious Filth, która właśnie w latach 90. błysnęła, oraz debiut Milcz - supergrupy założonej przez wokalistę Jamala, gitarzystę OCN i Olafa Deriglasoffa.

Co oglądać i czytać, czego słuchać? Podpowiadamy i inspirujemy. Zapisz się na nasz kulturalny newsletter

Nie trzeba nikogo przekonywać, że dzikie krzyki, przesterowane gitary i kopy w krocze od sekcji rytmicznej to dyscyplina, w której Polacy są równie dobrzy jak w skokach narciarskich. Rodzimy metal funkcjonuje na świecie na równych prawach z zachodnimi grupami, a Behemoth to dziś wręcz gwiazda gatunku.

Mimo to obawiam się, że te dwie nowe, znakomite płyty – zespołów Milcz i Atrocious Filth – mogą mieć problem ze znalezieniem odbiorców. Ich twórcy nie są częścią środowiska, a proponowane przez nich dźwięki nijak się mają do przyzwyczajeń metalowej publiczności i obecnie panujących trendów. Z kolei dla fanów muzyki z radia, a nawet dla bywalców alternatywnych festiwali ta propozycja może być zbyt radykalna.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Posluchamy i zobaczymy. Ale dzieki panie Szubrycht za rekomendacje.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Bardzo dobre rzeczy, nie znałem, dziękuję
    @Flapjack
    Szkoda Guzika :(. Tak zupełnie nawiasem.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Znów dziękuję, kawał dobrej muzy.
    PS. Takie jakieś czasy, że głowę można sobie uciąć, a może nawet będzie jakaś wojna..., mam nadzieję, lecz ona w chmurach, jak marzenie, przed upadkiem cywilizacji.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Debiut Milcz ma jako datę wydania (udostępnienia?) 9 grudnia 2020 roku, ale pewnie by umknęli uwadze, gdyby ich nie wrzucać w 2021 rok.
    Tym przyzwyczajonym do starych nazw amatorom "ciężkości" trzeba zdecydowanie grozić... żeby chociaż zbadali to nowe, co wyszło (groźbą się nie przejmą, ale przynajmniej ich zaintryguje, czemu jakiś świr im grozi, i może wtedy posłuchają). Z resztą czytelników to pewnie nie ma znaczenia, czy ich Jarek Szubrycht poprosi, czy im pogrozi.

    A z gitarowych dźwięków to chyba nowy Dezerter jeszcze wyszedł 2 dni temu (to tak zupełnie nawiasem).
    już oceniałe(a)ś
    0
    0