To, że „IDeal” Rosalie. wychodzi teraz w tym dziwnym czasie niepewności i pandemii koronawirusa, to dobrze i pechowo jednocześnie. Dobrze, bo potrzebujemy teraz muzyki bardzo. Zarówno klasyki, rzeczy znanych, jak i świeżynek. Pechowo, bo taki album jak „IDeal” byłby idealny na wiosenne i letnie festiwale. Podobnie jak i płyty pozostałych bohaterów naszego tekstu, od Nine Inch Nails po Tamikrest.
Rosalie. na własnych zasadach
Debiutancka płyta Rosalie. „Flashback” sprzed dwóch lat narobiła nie tyle szumu, ile melodii. Młoda artystka zmierzyła się z nowoczesnym popem. Na własnych warunkach, z pomysłem. Elegancko pokłoniła się swoim inspiracjom - nowoczesnemu soulowi, współczesnemu R&B, ale daleka była od naśladowania. Jej talent i wrażliwość przekonały nie tylko słuchaczy jej pokolenia, ale też melomanów nieco starszych. Podbiła też krytyków, Rosalie. została m.in. laureatką pierwszej edycji Sanek, czyli nagrody dziennikarzy dla artystów debiutujących, dopiero podbijających scenę muzyczną.
Wszystkie komentarze