Wychował wielkie gwiazdy wspólczesnego jazzu, od synów Wyntona i Branforda po Terence'a Blancharda i Nicholasa Paytona. W wieku 85 lat z powodu powikłań wywołanych przez koronawirusa zmarł Ellis Marsalis Jr. Miał 85 lat.

Świat muzyczny stracił kolejną wielką postać. Epidemia koronawirusa w ostatnich dniach zabrała już m.in. mistrza trąbki Wallace'a Roneya, gwiazdę country Joe'a Diffie'a czy niezwykłego Manu Dibango, który łączył jazz i soul z afrykańską tradycją. W ciężkim stanie jest też pianista jazzowy Darius Brubeck, syn Dave'a Brubecka

"Ellis Marsalis był legendą. Był prototypem tego, co mamy na myśli, mówiąc o nowoorleańskim jazzie" - napisała na Twitterze burmistrz Nowego Orleanu LaToya Cantrell. Te dość niezgrabne słowa można jej wybaczyć. Bo Marsalis Jr. faktycznie uosabiał sobą, swoim życiem i działalnością ducha tego niezwykłego miasta.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze