Jasielski desant na polską scenę trwa. Najpierw karierę zrobił Michał Szpak, teraz na szczyt pnie się jego kuzyn Ralph Kaminski. Łatwo ich odróżnić: Szpak ma bujniejszą fryzurę, a Kaminski lepszy gust. Jest też w pełni samowystarczalny: nie tylko śpiewa, ale też pisze teksty, komponuje i sam produkuje swoją muzykę. To wielki talent, a przy tym oryginalna postać, prawdziwy powiew świeżości na rodzimej scenie.
Kiedy się pojawił, porównywano go głównie do Artura Rojka. Trudno się dziwić, bo były wokalista Myslovitz jako pierwszy mężczyzna w polskim mainstreamie tak chętnie i śmiało posługiwał się falsetem. Ale trzeba zaznaczyć, że przy tym, co wyprawia Kaminski, Rojek ryczy jak lew. Kaminski niemal nie schodzi z tych swoich górek, chętnie się nimi bawi. Jest w jego śpiewaniu kruchość nadwrażliwca, ale też sporo zacięcia wodewilowego, ślizgania się na granicy kiczu.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Przed chwilą jeszcze nie miałem pojęcia, kto to Ralph Kaminski. Przesłuchałem paru kawałków i osłupiałem. Że też w kraju wszechobecnych miernot i ćwierćtalenci nagle sobie zakwitł sobie taki ładny kwiatek. Umie chłopak śpiewać to raz, ciekawe kompozycje i aranżacje, to dwa. Jakiś dziwny nastrój, w którym dopiero muszę się odnaleźć, to trzy.
Zenka Martyniuka masz w TVPiS - przełącz się...