Władysław Szpilman siedział za fortepianem w Polskim Radiu niemal do ostatnich chwil - choć było nieco inaczej, niż pokazał to Roman Polański w filmie "Pianista". Muzeum Polin upamiętni w poniedziałek te dramatyczne chwile.

Jest sobota, 23 września 1939 r. W czwartek Warszawa skapituluje. Na razie jednak walczy. Od rana trwa bombardowanie.

Niemcy zaczynają od Bielan, później zrzucają bomby na Śródmieście. Tego dnia kompozytor Władysław Szpilman dostaje wezwanie do radia. Jest tam etatowym pianistą, grywa koncerty na żywo, jego fortepian odzywa się też w przerwie między audycjami. Gra nie tylko muzykę poważną, ale i standardy jazzowe, akompaniuje piosenkarzom, improwizuje, ma swój zespół kameralny. Sam jest autorem niezliczonej liczby popularnych piosenek.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Może by Masecki zmierzył się z programem Szpilmana z tamtego recitalu. Za trudne dla solisty, czy dla dzisiejszych odbiorców.....
    już oceniałe(a)ś
    2
    0