W 2011 r. amerykańscy krytycy filmowi specjalnie dla niego utworzyli nową kategorię nagrody Critics' Choice, którą nazwali Music + Film. Słusznie, bo nikt lepiej od Quentina Tarantino nie łączy tych dwóch żywiołów. I dlatego w "Pewnego razu... w Hollywood" każda piosenka, nawet jeśli trwa kilka sekund, ma znaczenie.

Mówi się o tym, że Quentin Tarantino to postmodernizm wcielony, że cały składa się z cytatów, że jego filmy to patchworkowy hołd dla kina, uszyty zarówno ze skrawków powszechnie znanych arcydzieł, jak i strzępów zapomnianych pereł klasy B. Gruntownie analizowane są poszczególne kadry, błyskotliwe dialogi, kostiumy i scenografia, a znacznie mniej uwagi poświęca się warstwie muzycznej. Zbyt mało jak na reżysera, który najlepiej we współczesnym kinie rozumie muzykę i za jej pomocą podsuwa nam dodatkowe wątki swoich opowieści. Warto je usłyszeć.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Uwielbiam rozszyfrowywać w filmach konteksty i odniesienia muzyczne. I robię to z zapałem od wielu, wielu lat. I śmiem twierdzić, że w PL robi to niewiele osób.
    O młodych nie wspomnę, bo z tego co widzę i słyszę (sic!), to rzadko doceniają ścieżkę dźwiękową. A jeżeli już/coś, to najczęściej ich rozpoznania kończą się na pobieżnych odsłuchach lat 80 tych.
    już oceniałe(a)ś
    7
    1
    Myślę, że Lynch nie jest gorszy, jeśli chodzi o soundtracki.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    Jakbym miał wymieniać filmy, gdzie ścieżka dźwiękowa zwracała na siebie uwagę, to pierwsze co mi przychodzi do głowy to The good, the bad and the ugly, Wanted i Guardians of the galaxy. Tarantino zły nie jest, ale bardziej interesujący niż porywający.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Muzyka filmowa to była do końca XX .potem ta wyrafinowana ucztę zastapily odgrzewane kawałki kotletów, co nie znaczy, ze za "pierwszej świeżości" nie były one smaczne.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1