"Sto lat panie Staśku!" - głosi Warszawskie Combo Taneczne Jana Emila Młynarskiego na wydanej właśnie fest płycie. Stulecie urodzin Grzesiuka to także świetna okazja, by przeczytać poetę stolicy na nowo - jego książki wychodzą wreszcie w nieocenzurowanej wersji.

Stanisław Grzesiuk przyszedł na świat 6 maja 1918 r. w Małkowie pod Chełmem. Dwa lata później rodzina wróciła do Warszawy, gdzie Grzesiuk został na zawsze, z przerwą na wojnę. Książki i płyty wydał dopiero w ostatnich latach życia, ale do dziś cieszą się one popularnością, są grane na weselach, a od paru lat na coraz chętniej organizowanych potańcówkach. Nowa fala zainteresowania Grzesiukiem jeszcze tej popularności pomoże.

Jak to się zaczęło? W połowie lat 50. Stanisław Grzesiuk – który przeszedłszy obozy w Dachau i Mauthausen-Gusen, chorował na gruźlicę – leży w sanatorium. Nudzi się piekielnie. Pisarka Janina Preger, znając jego gawędy, namawia, by obozowe wspomnienia „spisał tak, jak mówi”. W starej książce wypisów, którą Grzesiuk otrzymuje od pielęgniarek, szybko powstaje zasadnicza część książki „Pięć lat kacetu”, która ukaże się w 1958 r.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Ten fragment z piosenki Komu dzwonią

    "Księdza do mnie nie wołajcie, niech nie robi zbędnych szop. Tylko ty mi przyjacielu spirytusem glowę skrop"

    Odważny, męski. Bardzo
    już oceniałe(a)ś
    13
    0
    Jaki wieczorek?
    To był "Podwieczorek przy mikrofonie"
    już oceniałe(a)ś
    6
    1
    Grzesiuka trzeba czytać cieszę się ogromnie, że wznawiają jego książki (bez cenzury) - pólka już czeka, choć stare wydania czytane wiele razy. Grzesiuka trzeba grać i śpiewać jak On sam, reszta to lipa, stylizacja zbędna i pozerstwo. Dziś dwóch starszych panów w Ogrodzie saskim - usiłują śpiewać jeden nawet melodię trzyma, ale słowa w ogóle nie pasują - nie ten akcent . Akordeonik cieniutko. No i parodia wyszła.
    Chodziłem do szkoły (Piaseczyńska) z chłopakami, których rodzice znali Grzesiuka, to była nasza żywa legenda. Dziękuję za przypomnienie
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    większy człowiek jak wejrzenie powiek xp
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Super że odgrzewaja ale aranżacje Szwagrakolaski też były przednie
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    Naśladują Kozaka frajery, którym ręki by nawet nie podał. Ehh...
    już oceniałe(a)ś
    0
    3