"Nie jest dobrze" - konstatują David Byrne i Ministry na swoich nowych albumach, jakby się umówili. Ale choć punkt wyjścia mają ten sam, od pierwszej do ostatniej nuty podążają w przeciwnych kierunkach.

Ministry idą na zderzenie czołowe. Nie podoba im się współczesna Ameryka, nie lubią tego, kto nią rządzi, i mają pretensję do tych, którzy go wybrali, więc głośno o tym krzyczą. Szkoda tylko, że większość tekstów na „AmeriKKKant” sprowadza się do przedrzeźniania Donalda Trumpa.

Nie ma przecież niczego łatwiejszego od napisania: „Sprawimy, że Ameryka znów będzie wielka/ zbudujemy mur/ znam słowa/ mam najlepsze słowa/ głupie słowa/ wojna, wojna, wojna”. Może zresztą niepotrzebnie się czepiam, bo zespół rockowy nie musi upychać w refrenach doktoratów z politologii. Ministry czują, że źle się dzieje w ojczyźnie, więc walą prosto z mostu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    ... że "Byrne przedstawi w tekstach remedium na problemy Ameryki i świata w zwięzłych 20 punktach" ... och, naprawdę ? Czy naprawdę należy szukać istotnych refleksji i odpowiedzi w sztuce pop ? Nnoo, chyba, że ma się 20 lat. 30 też może (jeszcze) być ;)
    już oceniałe(a)ś
    1
    1