Justyna Bajda, historyczka sztuki i literaturoznawczyni: Tego nie wiemy i chyba nigdy się nie dowiemy. Mamy zaś świadectwa tego, jak w różnych epokach kolory były odbierane, jakie emocje wywoływały, jak próbowano je rozumieć, interpretować.
Pracując nad książką poświęconą błękitowi w literaturze przełomu XIX i XX wieku, próbowałam zrozumieć, czy były to te same kolory, które znamy. A może były inaczej postrzegane, opisywane?
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Przecież to nie ma nic wspólnego z błękitem, tylko z obowiązkowym obecnie sileniem się na głębię i bycie 'edgy'. Jakby to był 'mój różowy świat', to by pisali o różowych pigułach MDMA, a jak 'mój czerwony świat' to o kałużach krwi i czerwonych komunistycznych sztandarach.
Pozytywne emocje są po prostu niemodne. Popatrzcie o czym piszecie w GW i WO - traumy (jeden grafoman nawet narzekał na 'przedurodzeniową'), wszelakie tragedie, użalanie się nad sobą jakichś trzecioligowych celebrytów.
A to tylko potwierdza, jak bardzo na nas wpływa język, którym opisujemy świat. I jak bardzo niektóre środowiska narzuciły swoje poglądy poprzez język, którym się posługują.
Dlatego używajmy słów świadomie, nie pozwólmy zawłaszczać tej przestrzeni. Przykład Prawa i Sprawiedliwości oraz tzw "pro-liferów" pokazuje obłudę tych środowisk i ich umiejętność wydrążania słów z ich pierwotnych znaczeń. Oni nie są zainteresowani ani prawem, ani sprawiedliwością, ani ochroną życia. Są zainteresowani władzą, przywilejami dla swoich i kontrolowaniem wszystkiego, zwłaszcza kobiet. Mistrzem w tej dziedzinie był polski kościół hipokrycki, ale za bardzo "popłynął" i coraz więcej ludzi dostrzega ich oderwanie od rzeczywistości, żądzę władzy, pieniędzy i wpływów.
Dla mnie te nadużycia to nie wydrążenie, a wręcz gwałt na języku, z odwracaniem znaczeń, tak jak "doskonalenie wolności mediów" polegało na narzuceniu pisowskiej cenzury.
am I blue?
Jednym się kojarzy, a innym nie, jest o tym w artykule.
Z depresja to chyba po angielsku, feeling blue to rodzaj chandry
Oprócz błękitnego nieba, nic mi więcej nie potrzeba... chyba, że cierpisz na depresję, a tej nawet błękit nieba nie sprzyja.
Michał Anioł malując kaplicę Sykstyńską, wyciągał pieniądze od chytrego papieża na kolor niebieski, najdroższy z kolorów , pokazując mu miskę z kolorem który był raczej nijakim)))- a wystarczyło pędzlem zakręcić żeby wzruszyć lapis lazuli, który osiadał zawsze na dnie….
Dla mnie kolor niebieski nie jest w żadnym wypadku depresyjny…z wyjątkiem może „ Bleue de Prusse »)))