Są poza skalą. Diwy magnetyzują publiczność, przyciągają wielbicieli, stają się obiektami o niemal boskim statusie. Tworzą własną religię, w której kościołem jest scena lub ekran kina. Wyznawcy podążają za nimi ślepo zapatrzeni w niezwykły, wykraczający poza to, co już widzieliśmy, wizerunek.
O tym, że długi czas były bardziej obiektami niż ludźmi, przypomina fantastyczna wystawa w londyńskim Victoria and Albert Museum.
1859 r. Szesnastoletnia Adelina Patti, urodzona w Madrycie córka tenora i sopranistki, debiutuje w nowojorskiej Carnegie Hall. Tytułowa rola w „Łucji z Lammermooru" Gaetano Donizettiego idealnie pasuje zarówno do jej niezwykłych warunków wokalnych, jak i wizerunku. Publika i prasa są zachwycone. Rodzi się gwiazda.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Boginiczny od bogini. Boski od boga.
Boginiczny rozumiałbym jako tworzący boginię czy też boskość.
Poza plemiennymi feministkami i ich męskimi potakiwaczami, każdy normalny człowiek traktuje przymiotnik "boski" jako uniwersalny, niezależny od płci (?) istoty o boskiej naturze. Naprawdę uważasz, że np. powiedzenie, że kobieta ma "boskie ciało" oznacza, że ma włochatą klatę i umięśnione łapy i jedynie określenie "boginiczne ciało" oznacza kobiece kształty?
Celebryci na szczęście przemijają szybko.