- Masz tutaj własne MoMA - mówi jeden z gości na widok salonu Milesa Brona, bohatera popularnego kryminału "Glass Onion".
Choć najbardziej prominentną rolę w scenariuszu odgrywa nie dzieło sztuki współczesnej, lecz "Mona Lisa" Leonarda da Vinci, obrazy umieszczone na ścianach "szklanej cebuli" mówią nam o jej właścicielu zdecydowanie więcej. Niekoniecznie pochlebnie.
- Staraliśmy się zebrać różnorodne dzieła, które w sumie składałyby się na kolekcję artystów, których Miles mógłby znaleźć, wpisując w wyszukiwarkę "cool artyści" albo "artyści awangardowi" - tłumaczył portalowi Artnet James Carson, który wraz z Rickiem Heinrichsem odpowiadał za scenografię "Glass Onion".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Niektóre źródła mówią, że Capote nigdy nie gościł u Garbo, a rewelacje o jej mieszkaniu urządzonym w bardzo eklektycznym pomieszaniu zupełnie niepasujących do siebie elementów miał z drugiej ręki i konfabulował o tych obrazach. On lubił drwić ze śmietanki towarzystwa, a ta drżała ze strachu słysząc plotki o jego książce, której niestety nie zdążył napisaćz o ile w ogóle kiedykolwiek do niej usiadł, a miała rzekomo być bezlitosną szyderą z największych nazwisk ówczesnej socjety.
Kwestia tych obrazów chyba najdobitniej pokazuje, jak nieprzemyślany i płytki jest ten film. Ma pozory jakiegoś zaangażowania, ludzie próbują się tu doszukiwać jakiejś satyry na to czy tamto, ale w rzeczywistości jest prosty, by nie rzec prostacki w pokazywaniu zemsty pokrzywdzonych (zwłaszcza kobiet) na krzywdzicielach, czyli bogaczach-posiadaczach, którzy nie zasłużyli na posiadanie.
Stare filmy z takimi wątkami kończyły się zazwyczaj zwróceniem tych niekwestionowanych dzieł do muzeum, z którego je skradziono, lub tylko odebraniem ich jakiemuś krezusowi, który swoje nieuzasadnione bogactwo wydawał na zagrabianie kolejnych dóbr kultury i chowaniem ich dla siebie. Taki naiwny akt sprawiedliwości społecznej.
A tu co mamy - pani w akcie osobistej zemsty pali wszystko ku uciesze swojego towarzystwa i aplauzie widzów. To już nie jest dziedzictwo kultury, to obmierzłe symbole bogactwa i to niezasłużonego. Mona Liza płonie w zasadzie tylko po to, by dodać drugiego znaczenia niefortunnemu powiedzeniu pazernego bogacza, ależ wyrafinowane poczucie humoru scenarzystów, perełka po prostu. Co za kompletna głupota. Pomijam już, że z kontekstu fabuły wynikało, że jej działanie, oczywiście poza zemstą, było zwykłym przestępstwem, a nie żadnym zwycięstwem, więc nie wiem jakie jest to, tak wychwalane, przesłanie filmu.
To wychwalane przesłanie filmu "skrojone" jest pod netfliksowego widza.
A i śmiem twierdzić, że "netfliksowy widz", to odrębna kategoria kinomaniaków.
220 mln, all around the world, robi swoje .)
PS. Plus rodziny i znajomi w spółdzielni, to będzie "tego" ~ miliard .]
Obrażanie się na autorów komedii za przerysowania jest trochę słabe. A oni pewnie świetnie bawili się wieszając reprodukcje bardzo drogich dzieł gdzie tylko się dało, co im dobrze pasowało do osobowości blagiera, z którego sobie zakpili - choć oryginał obecnie śpi w biurze albo w jakimś firmowym minidomku, demonstrując światu swoje szalone oddanie realizowanej misji.
na tenczas powiem ze z "no name" jak @bigott nie piszę ...alllee ten film nie jest wart nawet braku dyskusji
"Obrażanie się na autorów komedii za przerysowania jest trochę słabe. " - ja nie krytykuję przerysowania - to że postanowili powiesić te wszystkie obrazy na kupie, żeby pokazać rozpasanie i bezguście to ich sprawa, dla mnie prostacki zabieg pozbawiony finezji, ale nie o to mi chodzi. Krytykuję wymowę finałowej sceny, kiedy te obrazy płoną dla osobistej zemsty jednej pani na jednym panu, to nawet jak na komedię ma dla mnie dość dziwaczne wydźwięk.
Były kiedyś seriale...
Na pewno waleczny? Fighting ship to po prostu okręt wojenny, jak choćby w tytule corocznie wydawanej publikacji "Jane's Fighting Ships".
"Jeden z najwybitniejszych brytyjskich pejzażystów uwiecznił na nim ostatni wojenny żaglowiec biorący udział w zwycięskiej bitwie pod Trafalgar".
Pod Trafalgarem.
Bez urazy, ten film to rozrywka na popołudnie, do zapomnienia zaraz po seansie. Naprawdę nie ma co analizować.
""Mona Lisa" za pancernym szkłem i Rothko do góry nogami. Co mówią słynne obrazy w filmach i serialach?"
Jak serialiki są dla kretynków, to co powiesz o sekcji komentarzy na portalu internetowym?