Anna Smolar, reżyserka: Tak, rozumiem to dobrze, Facebook jest naszym nowym miasteczkiem, gdzie zyskujemy głos, widzialność. To tam opłakujemy dziś naszych zmarłych. Możemy się czymś podzielić i dostać to, czego nie dostajemy np. w miejscu pracy - opłakiwanie w postaci emotek czy komentarzy. Myślę, że to jest wystarczająco dobre, ale jest w tym taki dziwny paradoks, że Facebook przynosi chwilowe ukojenie, a jednak utrwala uczucie osamotnienia związanego z żałobą.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Natomiast sama Anna Smolar mogłaby sobie poradzić bez przychylności przyjaciół ojca. W Tygodniku Powszechnym czytam jej wywiad, w którym mówi:
W momencie, kiedy każdy stał się prorokiem w swojej sieci znajomych, to nie ma dokąd uciec. Namnożyło się nam takich autorytetów. Jestem przeładowana (...) Życiem w postprawdzie i poczuciem, że nie ma obiektywnej informacji ani straży dziennikarskiej i etycznej.
Wszystkie media, w tym pracownicy wyborczej mogliby wziąć to sobie do serca.
powtórzę: banał banałem pogania. te wszystkie teorie, które Smolar wypowiada jako odkrycia, są mielone przez antropologię od dawien dawna
wywoływać u nas radości, skoro wiemy że zmarła osoba trafia
na łono rajskiej krainy, gdzie przebywa i Bóg, zamiast płaczu
i rozpaczy, tak jak miała by ta osoba trafić do piekła, królestwa
Diabła i zła ??? To czy nie jest to zaprzeczeniem nauk kościoła
i wiary w szczęście niebiańskie i potwierdzeniem że wszędzie
także i w kościele przewodzi zło, o czym setki biskupów dają
nam niezaprzeczalne dowody, swym obłudnym zachowaniem ???
I może to jest powodem, że aż tak wiele osób boi się śmierci, choć
wszyscy wiedzą że jest nie uniknionym faktem, a bardzo często jest
wybawieniem nas od męczarni i cierpień chorób.
chyba ciebie
aleś błysnął