Monika Strzępka dopisuje kolejny rozdział do trwającego od kilku miesięcy konfliktu w Teatrze Dramatycznym. W oświadczeniu na facebookowym profilu stołecznej sceny, w czterech punktach daje odpór oskarżeniom i zapowiada walkę w sądzie.
Monika Strzępka zarzeka się, że nie stosuje wobec współpracowników przemocy. "Nie stosuję przemocy. To nie są moje narzędzia reżyserskie. Ani dyrektorskie. Przemoc jest mi zarzucana wyłącznie w mediach poprzez pomówienia, fałszywe oskarżenia, insynuacje i hejt" - pisze dyrektorka naczelna i artystyczna Teatru Dramatycznego im. Gustawa Holoubka.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Niestety, też się początkowo dałem nabrać a nawet dziwiłem się dlaczego z niej i jej złotej waginy łacha ciągną w pożarze w burdelu. Teraz wiem że myliłem się.
Serio dziwiłeś się, co jest nie tak ze złotą waginą? Przecież to był cringe od początku i zapowiedź kolejnych odlotów. Widocznie łatwo dajesz się urabiać - wyciągaj z tego wnioski na przyszłość.
Niestety, nie Ty jeden dałeś się zrobić. Teraz naszemu Ratuszowi i pewnej koterii w środowisku kulturalnym można powtarzać:
Skumbrie w tomacie
Skumbrie w tomacie
Chcieliście Strzępki
No to ją macie
Four? Wagina stała (stoi?) w foyer.
Niesamowite, co cię spotkało. Tak bardzo chcieliśmy poznać twoje myśli, tak bardzo społeczeństwo ich się domagało... idź lepiej do okulisty
No właśnie. I złotą waginę mogą, o zgrozo, kazać zabrać. I gdzie ona ją postawi ? Kto przytuli takie dzieło wiekopomne ?
Następna, przyspawana do stołka.
Czekam z popcornem na te ewentualne pozwy, choć zapewne się ich nie doczekam, bo i nie wierzę w ich skuteczność.
Ciekawi mnie też jak Monika Strzępka definiuje przemoc: mam nadzieję, że nie stosowała przemocy fizycznej - ale zwłaszcza w środowiskach lewicowych mówimy też o przemocy symbolicznej czy ekonomicznej - a tej w sytuacjach zwalniania członków zespołu w waginecie chyba z definicji nie brakowało?
I by nie było: co do zasady kierujący ma władzę oraz prawo do np. zwalniania pracowników - bo teatr miejski to nie komuna socjalistów utopijnych - ale musi się to odbywać w granicach prawa i umowy z miastem.
kierujący ma prawa, ale też obowiązek ułożyć współpracę tak, żeby teatr istniał. Na monodramach daleko nie zajedzie.
Walcz, Waścini- błędu ani mini.