"Przeklęty Katyń" - tytułuje swój komentarz na pierwszej stronie "Moskiewskiego Komsomolca" Michaił Rostowski i pisze: "W świadomości Polaków śmierć Lecha Kaczyńskiego będzie związana z inną katastrofą lotniczą - śmiercią w 1943 roku premiera rządu na wygnaniu, Władysława Sikorskiego.
W kwietniu 1943 roku Niemcy poinformowali, że w rejonie Katynia znaleziono 4 tys. trup ów rozstrzelanych polskich oficerów i winę za to złożyli na ZSRR. Moskwa od razu oskarżyła Niemców o zabicie Polaków. Sikorski, sojusznik Rosji i Zachodu w walce z Niemcami nie zgodził się z wersją radziecką. W odwecie Stalin zerwał stosunki dyplomatyczne z rządem Polski i zaczął tworzyć swój rząd marionetkowy ze znaną pisarką Wandą Wasilewska na czele. I oto w lipcu 1943 r. samolot Sikorskiego upadł do morza 16 sekund po wylocie z Gibraltaru. Wielu Polaków jest pewnych, że Sikorskiego zabili Anglicy i ZSRR.
Ale teraz trzeba zapomnieć o tym, co nas różniło. Na naszej ziemi zginął przywódca innego państwa. I zadanie władz Rosji sprowadza się do dwóch prostych, wręcz banalnych rzeczy. Trzeba tak zorganizować śledztwo, by nie zrodziło się najmniejsze podejrzenie o spisek lub, że próbujemy coś ukryć. I trzeba wszelkimi sposobami pokazywać Polsce, że podzielamy jej smutek. I to właśnie nasza władza robi. I chociaz nie czas na komplementy, trzeba przyznać, że zachowuje się godnie.
Poczucie taktu nigdy nie było silną stroną polskiej polityki zagranicznej. Dzisiejsza tragedia stała sie rzadkim wyjątkiem. Rosja nie powinna oczekiwać żadnych konkretnych korzyści politycznych związanych z jej zachowania się po śmierci prezydenta Kaczyńskiego. Jedyną korzyścią powinno sie stać poczucie, że w sensie moralnym robimy jedynie słuszną rzecz".
"Niezawisimaja Gazieta" swojemu komentarzowi redakcyjnemu nadała tytuł: "Zwycięstwo Lecha Kaczyńskiego". Pisze w nim: "Śmierci Lecha Kaczyńskiego nie da się oderwać od nasuwającego się uparcie na myśl mistycznego skojarzenia - życie prezydenta Polski, który tak wiele sił poświęcił ustaleniu prawdy historycznej, urwało się dwa kroki od lasu katyńskiego, miejsca, które prawie 70 lat dzieliło narody Polski i Rosji. Dla ZSRR w sprawie katyńskiej nie było niczego nadzwyczajnego - prawie 22 tys. rozstrzelanych polskich oficerów to tylko epizod w historii Wielkiego Terroru, to znaczy wielkiej wojny, którą prowadzono przede wszystkim przeciw własnemu narodowi. Dla Polski i osobiście dla Lecha Kaczyńskiego odtworzenie prawdy historycznej stało się, można powiedzieć celem życia, kwestią zasadniczą. A w ZSRR takich swoich "Katyni" były tysiące, a ofiar także wielokrotnie więcej. I nawet las katyński jest miejscem spoczynku nie tylko Polaków, lecz także i rozstrzelannych Rosjan. I jakby nie było smutno o tym pomysleć, przypomnieliśmy sobie o nich tylko dzieki uporowi Polaków. Ale kto u nas podniesie głos w imieniu tych naszych ofiar, u kogo pamięć o nich dudni w sercu tak, jak w sercu Lecha Kaczyńskiego? Dlaczego w dzisiejszej Rosji prawda o represjach nie jest potrzebna żadnej sile politycznej, żadnemu przywódcy? I 9 maja ofiary represji politycznych otrzymają portrety Stalina - z uczuciami represjonowanych, z nimi samymi nikt się u nas nie liczy".
Michaił Gorbaczow, były prezydent ZSRR powiedział "Nowej Gaziecie": "Rozmawiam z wami kompletnie wstrząśniety. Trzeba doprowadzić do końca śledztwo katyńskie. I najważniejsze - trzeba sie zbliżać we wspólnym żalu. Prezydent Lecz Kaczyński i jego delegacja zginęli w czasie wykonywania swych obowiązków slużbowych. Spieszyli się do ludzi i dlatego nie chcieli lądować ani w Mińsku, ani gdzie indziej. Wyrażam ogromnne współczucie Polakom, Polsce. I wyrażam ogromne współczucie obywatelom Rosji. To wspólne nieszczęście. Stała sie rzecz straszna. Ale nie potrzebne są żadne mnistyfikacje. Są surowe fakty. Powtórze, delegacja polska zginęła, bo spieszyła sie do ludzi. I chcę prosić i polskich, i rosyjskich obywateli, by zbliżyli się do siebie nawzajem. Jesteśmy braćmi".
Wszystkie komentarze