Umówili się w restauracji hotelu Four Seasons w Beverly Hills wiosną 2004 roku. Quentin Tarantino spóźniał się już kwadrans.
Pierce Brosnan dostał na przeprosiny kieliszek martini. Potem wypił kolejny.
Reżyser wreszcie skończył rozmowę z dziennikarzami w związku z premierą „Kill Bill 2”. Dosiadł się do aktora, zamówił drinka. Zaczął głośno zachwalać Brosnana, waląc ręką w stół, czym przyciągał uwagę pozostałych gości. – Powiedziałem mu: „Uspokój się, proszę”, ale przecież nie mówi się takich rzeczy Quentinowi Tarantino!
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
(Vesper)- Czy będą z tobą kłopoty ?
(Bond) - Nie, nie jesteś w moim typie.
(Vesper)- Zbyt bystra ?
(Bond) - niezamężna.
Albo :
(Bond) - To straszne, stanęła między nami religia.
(Vesper) - i drzwi zamknięte na klucz.
Można nie oglądać, ale zakazywać komuś reżyserowania, nawet żartem, to głupota. Taka w stylu PiS...
Jakieś argumenty merytoryczne? Czy tylko widzimiś?
bardziej widzimiś.
A dla mnie to drugi ulubiony Tarantino zaraz po Pulp Fiction.
no ale jak... to zbrodnia porównywać Pulp Fiction z takim gniotem...
Nie zgodzę się. "Pewnego razu..." ma po prostu wolniejszą narrację. Każda sekwencja - to piękna aktorska etiuda. DiCaprio, moim zdaniem, zagrał tu rolę życia. Każde ujęcie jest przemyślane i ma sens. Napięcie buduje się powolutku, dygresyjnie, nie zdradzając rozwiązania głównego wątku. A rozwiązanie? Działa jak katharsis. Eskalacja przemocy a na widowni paroksyzmy śmiechu.
Przesiedziałem ten film w kinie i nie zauważyłem, kiedy minął. A potem obejrzałem go jeszcze raz - i też nie cierpiałem. So, according to my ass, it's a good one.