"Ból i blask" Almodóvara to typowy metafilm, wirtuozersko przeprowadzone ćwiczenie z interteksualności, system luster odbijający się w zwierciadle ekranu. No i bólu jest tu znacznie więcej niż blasku. W kinach od 30 sierpnia.

Almodóvar wprawdzie już wcześniej kręcił filmy odwołujące się do własnych życiowych doświadczeń (np. „Złe wychowanie”), ale nigdy czynnik autobiograficzny nie był aż tak widoczny. I to niekiedy w drobnych detalach - jak fryzura bądź sposób ubierania się jego ekranowego alter ego, słynnego hiszpańskiego reżysera (i geja naturalnie) Salvadora Mallo.

Nie należy jednak z tego wyciągać pochopnego wniosku, że jest to po prostu film o Almodóvarze. To tak nie działa: twórcy nie ściągają przecież żywcem z własnej biografii, ale raczej opisują jej niezrealizowane warianty – ewentualności, które się nie spełniły, choć spełnić mogły, albo własne lęki dotyczące np. przyszłości. W „Bólu i blasku” rekonstrukcja miesza się z jawną fikcją.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Świtny, widziałem dwa dni temu w przedpremierze. Almodovar pokazał coś, co jest rzeczywiście inne od jego poprzednich filmów ze względu na brak przerysowanego melodramatyzmu, ale to wcale nie szkodzi i dodatkowo dostajemy coś absolutnie fenomenalnego. Już w "Juliecie" eksplorował tematy depresji i poszukiwań ukojenia w nieopanowanym, niezawinionym cierpieniu, w "Bólu i blasku" odnajduje go i ma to bardzo pozytywny wydźwięk. Ten film trzeba obejrzeć!
    już oceniałe(a)ś
    13
    2
    Widziałam i zgadzam się w 100%. Piękny, nostalgiczny film...
    już oceniałe(a)ś
    7
    1
    Potwierdzam, warto zobaczyć!
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    Do wielu wcześniejszych się raczej nie umywa - bez pazura, bez trafnych konstatacji rzeczywistości, za to sporo w nim sentymentalnych bajeczek.
    już oceniałe(a)ś
    4
    2
    Wyśmienity film, znakomite dzieło wielkiego geniusza. Banders zagrał mistrzowsko. Hiszpańskie cudo
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Za to proszę darować sobie pójście na "Pewnego razu w ... Hollywood". Takiego gniota dawno nie widziałem.
    @666
    Tarantino wspaniały, mądry, świetnie zrealizowany. Almodovar jak zwykle coś udaje, a poprawność polityczna każe się zachwycać i on o tym wie. Szkoda czasu, lepiej drugi raz obejrzeć Tarantino lub Jokera
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    Piękny, wzruszający , smutny i zabawny zarazem film. Postanowiłem nie czytać recenzji przed pójściem do kina. Teraz przeczytałem i o dziwo zgadzam się np z Pawłem Mossakowskim. Zgadzam się także z tym, że dość frywolny stosunek do używania heroiny, przez bohaterów, których lubimy, początkowo zabawny, a potem niestety nieco drażniący. Cieszę się z czasu spędzonego w chłodnej sali kina.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1