"Euforia", nowy serial HBO, szokuje. Ale nie warto oceniać jej po pozorach. To ściskająca za gardło wizja współczesnej młodzieży.

„Rodzice wciąż mnie pytali: »Jak tam w szkole?«. To jakby zapytać ofiary strzelaniny: »Jak było?«. A przecież najważniejsze, że udało się przeżyć” – mawiała (a raczej myślała) Angela Chase, nastoletnia ikona lat 90. I choć nie istniała naprawdę, to jej tak zwane życie było dziurką od klucza, przez którą dorośli mogli podglądać problemy ich dorastających i buntujących się dzieci.

Choć serial „Moje tak zwane życie” miał jedynie 19 odcinków, to z Claire Danes („Romeo i Julia”, „Homeland”) i Jareda Leto („Requiem dla snu”, „Witaj w klubie”) uczynił gwiazdy, a w latach 1994-95 był jednym z najbardziej realistycznych obrazów młodzieży. Przynajmniej do czasu „Dzieciaków” Larry’ego Clarka. Ale o tym zaraz.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Marcin Ręczmin poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Obawiam się, że młody widz nie wyciągnie z oglądania opisanego serialu tak wysublimowanych wniosków jak autor artykułu i nie zdobędzie się na tak głęboką refleksję, w głowie natomiast pozostaną obrazy mocnych scen...
    już oceniałe(a)ś
    8
    0
    to nie jest serial o młodzieży tylko amerykańskich nastolatkach. faszerowanych od dziecka lekami na zbytnią lub za niska ruchliwość, adhd itp. w domu leki z każdej strony i to opioidy. teraz wielkei zdziwienie, że plaga uzależneiń od takich środków ktore są na wyciągnięcie ręki . do mnie ten serial nie przemawia, jest wulagrny i skupia sie na szokowaniu na siłę . dla każdego coś miłego
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    Oglądam to i czasami uśmiecham się pod nosem z tych wydumanych problemów amerykańskich nastolatków, których domy przypominają apteki z lekami na wszystko, włącznie z bólem serca po stracie psa.
    Główna bohaterka zaczyna od wyznania, że jest straumatyzowana bo przyszła na świat po zamachach 11 września. Idąc tym tropem ludzie, którzy w Europie przyszli na świat po wojnie (o zgrozo! moi Rodzice! choć czy 20 lat to się jeszcze kwalifikuje?) albo i ją przeżyli, musieliby kolejkę do psychiatry przekazywać z pokolenia na pokolenie.
    Durny ten serial do szczętu: pokazuje postaci już nawet nie z papieru tylko z cieniutkiej bibułki, rodziców albo wyjątkowo tępych, albo niezainteresowanych własną dziatwą, ewentualnie zainteresowanie udającą. Do tego młodzież bardzo bogatą, bo jednak na wszystkie te używki trzeba mieć hajs. No i klu wszystkiego: ci ludzie nie zajmują się niczym, absolutnie, prócz bujania się do szkoły i siedzenia w telefonach. Żadnych zadań, obowiązków, nic. Gdy bohaterka przychodzi po 16 godzinach włóczenia się i ćpania mówi matce, że nie musi się jej tłumaczyć. No...przecież dom to taki bezpłatny hotel z całodobową obsługą.

    Zgrzyta ten serial bezrefleksyjnością dialogów, nieprzemyślanymi wątkami i w ogóle ideą, co autor chciałby przekazać. Bo ja odczytuję jak do tej pory, że ćpanie jest w zasadzie ok, bo nic grubszego się nie wydarza, zawsze ktoś gotów jest stać w obronie biednego ćpuna, rodziców można doić bo to niezorientowana palantownia, szkoła służy do rwania a telefon to narzędzie do okno i na świat.
    To, że reżyser sam przeszedł proces odwykowy nie oznacza, że może prawić morały. Bo zwyczajnie w to nie umie.

    I jeszcze jedno: jeśli kogokolwiek szokują nagie penisy to znaczy, że gdzieś się przez ostatnią dekadę zapodział.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0