Nie da się ukryć: Karlowe Wary to nie Cannes. Nie tylko dlatego, że widzowie przeciskają się tu między rosyjskimi kuracjuszami, a centrum festiwalowe przesiąka zapachem kiełbas, kapusty i sera w panierce smażonych w okolicznych budach. Ten festiwal nie tworzy kanonu współczesnego kina europejskiego, a propozycje z zachodnich krajów są tu zwykle przeciętne.
Dyrektor artystyczny Karel Och zdaje sobie jednak sprawę z tego, że wyścig z „wielką trójką” imprez filmowych (czyli także Berlinem i Wenecją) nie ma sensu. Przekształcił festiwal w fascynującą przestrzeń rozmowy o społeczeństwach naszej części Europy. W tym roku diagnozy reżyserów z Rumunii, Czech czy Polski przeglądały się w sobie jak w lustrze, układając się w spójną opowieść o młodych demokracjach, które niecałe trzy dekady po transformacji chwieją się pod naciskiem populizmu i nacjonalizmu.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
moze obejrzyj i nam opowiedz jak wplynal na Twoje postrzeganie Zydow?
Postrzeganie Żydów i ogólnie antysemityzm w czasach obecnych to dość ciekawa sprawa. Żyda w Polsce widziałem kilka razy i to turystę w reprezentatywnych miejscach. Niemiaszki już się postarały o taki skład etniczny, a nasi najmilsze komuszki tylko tego faktu dopełnili. Została nienawiść do nieobecnego i histeryczna obrona tegoż nieobecnego.
Jedyne co zostało to kac. Nie u wszystkich moralny.
znowu o martyrologii żydów. jakie to jest nudne
lepiej zrobmy jeszcze jeden o martyrolgii etnicznie czystych Polakow - tego w ostatnich latach bylo bardzo malo
I o głodujących księżach.