Zakupy bez planu i pomyślunku
Supermarket to wyjątkowo niebezpieczne miejsce dla każdego oszczędzającego. Pod wpływem działających tam marketingowców nawet najtęższe umysły łamią się i przekraczają plany wydatków. Mając takie skłonności, warto zastosować dwa proste manewry. Po pierwsze, przed wejściem do sklepu wyjąć z bankomatu określoną kwotę, np. 50 zł, i próbować się w niej zmieścić, robiąc zakupy.
Uwielbiam karty płatnicze, ale wymagają one pewnej dyscypliny - najlepiej kolekcjonować wydruki otrzymywane od kasjera przy płaceniu kartą i raz w tygodniu je podsumowywać. To dobry sposób na dyscyplinowanie się, jeśli chodzi o wydatki na życie. A jeżeli to nie pomaga... Trudno, warto przynajmniej na jakiś czas zrezygnować z używania kart i przejść na obrót gotówkowy. Choćby po to, by nauczyć się narzucać sobie ograniczenia i sztywne limity wydatków.
Są i inne sposoby, mniej wysublimowane. Pewien mój znajomy nigdy nie bierze w sklepie wózka na kółkach, ograniczając się do mniej pojemnego koszyka. To go zabezpiecza przed zrobieniem zbyt dużych zakupów. Po prostu wie, że nie zmieści do takiego koszyka wszystkiego, co mu chodzi po głowie, i musi dokonać wyboru. Dzięki temu rachunek przy kasie jest niższy.
Wszystkie komentarze