Wszystko wskazuje na to, że wrocławski Solpol jednak zostanie wyburzony. Obrońcom tego domu handlowego z lat 90. XX wieku nie udało się wpisać budynku do rejestru zabytków i tym samym go uratować. A to jeden z czołowych przedstawicieli postmodernizmu w Polsce. Spytałem znawców architektury, które inne postmodernistyczne budynki w Polsce koniecznie trzeba ochronić, by nie powtórzyły losu Solpolu.
REKLAMA
Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl
1 z 10
Tor regatowy nad Jeziorem Maltańskim w Poznaniu
Najprawdopodobniej wrocławski Solpol jednak zostanie wyburzony. Obrońcom tego domu handlowego z lat 90. XX wieku nie udało się wpisać budynku do rejestru zabytków i tym samym go uratować. A to jeden z czołowych przedstawicieli postmodernizmu w Polsce. Spytałem znawców architektury, które inne postmodernistyczne budynki w Polsce koniecznie trzeba ochronić, by nie powtórzyły losu Solpolu. Pierwszą propozycją jest tor regatowy Malta w Poznaniu. W kolejnych slajdach pokazujemy i opisujemy pozostałe wskazane budynki.
W latach 1981-90 przeprowadzono gruntowną modernizację toru, wraz z pogłębieniem dna jeziora, umocnieniem brzegów i wybudowaniem nowych obiektów do obsługi toru.
Projekt: Klemens Mikuła
Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta
Zdaniem krytyka architektury Jakuba Głaza tor Malta to "kompleksowo przemyślane i zrealizowane założenie krajobrazowo-architektoniczne o spójnej i dobrze zakomponowanej formie". - Architektura poszczególnych budynków ma charakterystyczny rys, a jednocześnie nigdy nie popada w przesadę lub kicz. Główny akcent w postaci trybun, centrum prasowego i wieży sędziowskiej jest bardzo dobrze osadzony na skraju leśnego krajobrazu. Pozostałe budynki oraz elementy małej architektury utrzymane w podobnym duchu dobrze z nim korespondują - tłumaczy Głaz.
Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Jego zdaniem interesujące są nawet najbardziej "ilustracyjne" stanowiska startowe, które swoim kształtem nawiązują do wioseł. - Na uznanie zasługuje także odpowiednio dobrana kolorystyka: biel przełamana akcentami czerwieni, żółci lub granatu. Wielkim plusem są spójne zagospodarowanie i - częściowo sztuczne - ukształtowanie terenu oraz wpisanej w niego architektury - zwraca uwagę krytyk.
Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
2 z 10
Sąd Najwyższy przy placu Krasińskich w Warszawie
Budynek Sądu Najwyższego w Warszawie jest projektem Marka Budzyńskiego i Zbigniewa Badowskiego. Gmach zaprojektowano w 1991 roku, a oddano do użytku w listopadzie 1999.
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Historyczka architektury Anna Cymer uważa, że w Polsce powstało niewiele budynków "naprawdę postmodernistycznych". - Bo był to nurt o silnej podbudowie filozoficznej, intelektualnej, która u nas nie znalazła wielu zastosowań - mówi Cymer. Jednak jej zdaniem gmach Sądu Najwyższego jest jednym z obiektów, w których "ten głębszy sens jest dostrzegalny, nie został ograniczony tylko do formy".
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Cymer tłumaczy, że budynek Budzyńskiego szanuje historyczne otoczenie, dopasowuje się do istniejącego wcześniej pomnika, ma skalę i gabaryt stosowne do charakteru okolicy oraz powtarza bryłę stojącego w tym miejscu niegdyś obiektu - ale na swój, nowoczesny sposób (np. poprzez przejazd bramny nad ulicą).
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Zdaniem historyczki architektury gmach Sądu Najwyższego "twórczo przetwarza motywy stylów historycznych i jest odważną i autorską rozmową z przeszłością". Cymer zwraca uwagę np. na szyby refleksyjne na fasadzie budynku, które odbijają barokowy gmach pałacu Krasińskich.
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
- Na postmodernistyczną modłę architekci sięgnęli po szereg motywów z przeszłości, przerabiając je lub zmieniając im nieco znaczenie. Jest tu np. tradycyjna kolumnada, ale nic ona nie dźwiga, są strzeliste kariatydy, ale schowane, ukazujące się w najmniej spodziewanym, nietypowym miejscu. Budynek rozmawia z widzem także dosłownie, poprzez umieszczone na kolumnach cytaty - opisuje Sąd Najwyższy autorka książki "Architektura w Polsce 1945-1989".
Fot.Maciej Lulko, Architektura VII. Dnia
3 z 10
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych w Katowicach
Kościół stoi na jednym z najbardziej uznanych modernistycznych osiedli - Tysiąclecia w Katowicach. Budowa świątyni rozpoczęła się w 1977 roku, a zakończyła w 1993.
Projekt: Henryk Buszko i Aleksander Franta
Fot.Maciej Lulko, Architektura VII. Dnia
Kuba Snopek - urbanista, badacz miast, autor książek "Bielajewo: zabytek przyszłości" i "Architektura VII dnia" - na każdym kroku podkreśla, że najcenniejszym postmodernistycznym budynkiem w Polsce jest Solpol. Ale kolejne miejsca, jego zdaniem, zajmują kościoły zaprojektowane na przełomie lat 70. i 80. Jednym z nich jest właśnie katowicka parafia Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych. - To najpełniejszy przykład tego, co stało się na osiedlach w całej Polsce: architekturę modernistyczną państwowych osiedli dopełnia postmodernistyczna architektura kościoła - tłumaczy Snopek.
Fot.Maciej Lulko, Architektura VII. Dnia
- Postulaty postmodernizmu - powrót do tradycji, odwrót od funkcjonalnej nowoczesności - w naturalny sposób zbiegły się ze światopoglądem inwestorów kościelnych. Takich par postmodernistyczny kościół - modernistyczne osiedle są w całej Polsce dziesiątki. Katowicki przykład jest jednak najbardziej ekstremalny: i kościół, i osiedle to architektura najwyższej próby - uważa Snopek.
Fot. Przemek Jarosz/CC/Wikipedia
4 z 10
Retrowersja Elbląga - odbudowa miejskiej starówki
Retrowersja to metoda odbudowy Starego Miasta w Elblągu opracowana w 1983 roku przez ówczesną wojewódzką konserwator zabytków prof. Marię Lubocką-Hoffmann. W jej ramach powstało m.in. 150 postmodernistycznych kamieniczek mieszkalno-usługowych oraz Ratusz Staromiejski.
Fot. Abrada
Spójna idea retrowersji łączy elementy historyczne (układ urbanistyczny, kubatura budynków) ze współczesnymi (materiały, rytmy fasad, detale). - Dlatego powstała w ten sposób postmodernistyczna tkanka miejska powinna polegać ochronie konserwatorskiej, zwłaszcza w czasach chaotycznych i nieprzewidywalnych inwestycji deweloperskich - twierdzi Małgorzata Tomczak, redaktorka naczelna miesięcznika "Architektura&Biznes".
GettyImages
Zdaniem Tomczak centrum Elbląga jest narażone na próby niekontrolowanego wyburzania czy przebudowy istniejącej tkanki przez przypadkowych inwestorów. - Łatwo na elbląskiej Starówce wyobrazić sobie scenariusz podobny do wrocławskiego Solpolu czy innych ikon polskiej architektury - kapitalizm bez hamulca w postaci ochrony konserwatorskiej przejedzie się buldożerem po najważniejszych elementach swojej współczesnej tożsamości - obawia się redaktorka.
Fot. Martyna Niećko / Agencja Wyborcza.pl
Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Wyborcza.pl
5 z 10
Wrocławskie plomby z lat 80. i 90. XX wieku
Michał Duda z Muzeum Architektury we Wrocławiu wskazuje plomby, które stały się znakiem rozpoznawczym wrocławskiej architektury lat 80. i 90. XX wieku. Zdaniem Dudy to "fenomen na skalę kraju", ale jego wartość jest "rozpoznana w stopniu umiarkowanym".
Fot. Tomasz Szambelan / Agencja Gazeta
Michał Duda chce wyróżnić trzy budynki: - To ekspresyjna i kolorowa plomba przy Wybrzeżu Wyspiańskiego 36 zrealizowana w połowie lat 90. według projektu Wojciecha Jarząbka, powściągliwa autorstwa Mariana i Jacka Barskich przy Wybrzeżu Pasteura 17a czy nieco mniej znany, wiedeński z ducha budynek uzupełniający pierzeję ul. Trzebnickiej, zaprojektowany jeszcze w latach 80. przez Krzysztofa Lewczuka i Krzysztofa Wrzosa.
Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta
Zdaniem Dudy mniej znanych postmodernistycznych plomb są we Wrocławiu dziesiątki. - Nie podlegając żadnej ochronie, zarządzane przez mieszkaniowe wspólnoty i małe spółdzielnie, z każdym kolejnym remontem tracą pierwotne walory, które nadali im ich twórcy, realizujący koncept spektakularnego "powrotu do śródmieścia" po dekadach uprzemysłowionej ucieczki na osiedla - tłumaczy zastępca dyrektora ds. programowych we wrocławskim Muzeum Architektury.
Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
6 z 10
Osiedle nad Jamną w Mikołowie
Kilkanaście budynków mieszkalnych z lat 1983-86.
Projekt: Stanisław Niemczyk
Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
Zdaniem krytyka architektury Jakuba Głaza osiedle w Mikołowie to wyjątkowo udany przykład "kameralnej zabudowy mieszkaniowej wpisanej w pagórkowaty teren". Jego zdaniem na szczególne uznanie i ochronę zasługuje "proporcjonalna forma budynków nawiązujących w trafny sposób do archetypicznej zabudowy mieszkalnej, wykończonych różnego rodzaju cegłą i ożywionych barwą dachów".
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wy
Głaz przekonuje, że równie i niezwykle cenne są układ całości, wzajemne relacje brył oraz starannie wykreowane przestrzenie wspólne pomiędzy nimi. - Osiedle zapewnia mieszkańcom dostęp do zdobyczy modernizmu (przestrzeń, światło, komfort) przy jednoczesnym odwołaniu się do lubianych elementów tradycji - zauważa krytyk architektury.
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wy
- Obywa się tu bez tanich chwytów, pastiszu i zabawy formą dla samej zabawy. Dobra, humanistyczna architektura - podkreśla Głaz.
Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
Fot. Grazyna Marks / Agencja Wyborcza.pl
7 z 10
Siedziba mBanku w Bydgoszczy
Zwane są także "nowymi spichrzami" lub "szklanymi spichrzami". Powstały w latach 1995-98 według projektu Andrzeja Bulandy i Włodzimierza Muchy.
Fot. Piotr Ulanowski / AGENCJA GAZETA
Krytyk architektury i pisarz Grzegorz Piątek zwraca uwagę, że inwestycja ta symbolicznie odwołuje się do specyfiki banku (jedna bryła pozamykana, "bezpieczna", druga przezroczysta, a więc "uczciwa") oraz lokalnego kontekstu, czyli ceglanych spichlerzy.
Fot. DAMIAN KRAMSKI
- To wyjątkowo udane połączenie oszczędnej formy i współczesnych materiałów - podkreśla autor "Najlepszego miasta świata. Warszawa w odbudowie 1944-1949".
Fot. Grazyna Marks / Agencja Gazeta
Fot.Maciej Lulko, Architektura VII. Dnia
8 z 10
Kościół św. Ducha w Tychach
Kościół powstawał w latach 1979-83. Głównym projektantem był Stanisław Niemczyk. Zdaniem badacza architektury Kuby Snopka kościół św. Ducha w Tychach jest "ideologicznym manifestem" Stanisława Niemczyka.
Fot.Maciej Lulko, Architektura VII. Dnia
W projekcie tym Niemczyk odwołał się do symbolu starotestamentowego namiotu oraz do górnośląskich sobót, czyli podcieni otaczających kościoły drewniane.
- Z jednej strony to nowoczesna forma, odpowiadająca na ówczesne wielkie wyzwanie: jak zinterpretować w architekturze wytyczne Soboru Watykańskiego II. Z drugiej strony - ostentacyjna więź z tradycyjną architekturą zmaterializowała się w krużgankach, materiałach i nastroju wnętrza - opowiada Kuba Snopek.
Fot.Maciej Lulko, Architektura VII. Dnia
Niemczyk zaprojektował także wyposażenie kościoła. Wykonał dekoracje inspirowane malarstwem bizantyńskim o bogatej kolorystyce.
Fot. Rafał Klimkiewicz / Agencja Gazeta
Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl
9 z 10
Dom pogrzebowy w Batowicach
Budynek mieści się na cmentarzu Batowickim w Krakowie, przy ul. Powstańców. Zwany jest także Bramą do Miasta Zmarłych. Dom pogrzebowy powstawał w latach 1993-98, a zaprojektował go Romuald Loegler.
Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl
Małgorzata Tomczak, redaktorka naczelna "Architektura&Biznes", zwraca uwagę na liczne pęknięcia i szczeliny w bryle budynku, połączenie materiałowe, szarobłękitne ściany. - To wszystko wpisuje się w nurt postmodernizmu - mówi Tomczak.
Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl
- Postmodernizm, podobnie jak inne etapy w historii architektury XX-wiecznej, jest elementem dziedzictwa kulturowego i śladem w historii rozwoju naszych miast. Jesteśmy zobowiązani go ochronić przed dewastacją, zniszczeniami, niekontrolowanymi zmianami inwestorskimi i wyburzeniami - tłumaczy Małgorzata Tomczak.
Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl
Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl
10 z 10
Kościół Miłosierdzia Bożego w Krakowie
Kolejny kościół w tym zestawieniu. Projekt świątyni przy ul. Bandurskiego w Krakowie powstał w latach 1988-90, a jego autorami są Stanisław Niemczyk i Marek Kuszewski. Stojący obok ośrodek parafialny powstał kilka lat później, tuż przed końcem XX wieku.
Fot. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl
Zdaniem krytyka architektury Jakuba Głaza kościół Miłosierdzia Bożego w Krakowie to jeden z najbardziej udanych przykładów "postmodernistycznej reinterpretacji dawnej ceglanej architektury sakralnej".
- O klasie kościoła decydują proporcje, napięcie między smukłymi wieżami i horyzontalnymi partiami kompleksu, a także detal, ceglane elewacje oraz nastrój, który udało się uzyskać projektantom we wnętrzu, a także w obrębie ukrytego za murem dziedzińca - przekonuje Głaz.
Jak podkreśla krytyk architektury, krakowski kościół Miłosierdzia Bożego to także dobry przykład czerpania z lokalnej tradycji i form architektury, ale bez "kopiowania lub zbyt dosłownego cytowania".
@exxxx2015 Są owszem ciekawe i warte zachowania gargamele, ale Solpol zdecydowanie do nich nie należy. Nie rozumiem obrońców brzydoty. Tym bardziej, że to prywatne i nic im do tego.
@turpin rzeczownik tak ale nie pozbawiony metaforycznej wartości, jeśli dopiszemy postmodernizm architektoniczny, lub raczej postmodernizm w architekturze. TAk to styl, mimo wszystko.....rokoko, tez nam nie nie zawsze podoba.....Czy natomiast wszystko jest warte zachowania. Zapewne nie. Przetrwa pewnie coś. Trudno tez współczesnym oceniać, jeśli niewiele widza o tym właśnie stylu, jego podłożu i , można powiedzieć filozofii. Ważne tylko by nie mieszać postmodernizmu w humanistyce, z postmodernizmem w architekturze. Nie nakłada nie to tak prosto, jak chcieliby niektórzy.....wszechwladny teraz powrót do modernizmu, czasem nazywany minimalizmem, przy wspaniałych realizacjach , czasami pokazuje pustkę intelektualną, po prostu nic. parkiet szyba i krajobraz, choć zgodzę nie, ze czasem lepiej nic niż coś...
Na tle pozostałych, przykłady wrocławskie są dramatycznie słabe. Niskiej jakości i siermiężny detal, nieuzasadniona krzykliwość. To budynki jakby robione dla efektu "wow", a nie jako przemyślana wartość architektoniczna.
@N.I.K (Na tle pozostałych, przykłady wrocławskie są dramatycznie słabe):
ale to tylko 2 budynki zaledwie, i jak na temat tego "odcinka" (plomby z przełomu l. 80. i 90. mało reprezentacyjne, bo późniejsze jednak (mowa jest o trzech, ale ten trzeci nie ma obrazka). Jak kto pamięta, jak Wrocław wyglądał pod koniec lat 80-tych, to jest w stanie zrozumieć entuzjazm całego miasta dla tych budynków, które w sporym tempie zaczęły wypełniać różne puste miejsca w zabudowie i tak korzystnie się odcinały od tego, co było wcześniej swoimi jednak urozmaiconymi bryłami i czasem kolorowymi elewacjami. Były to głównie budynki mieszkalne, bo duży był wówczas "głód" mieszkaniowy.
A ówczesny Wrocław to była mieszanka gotyku (trochę oryginalny, trochę neo) i peerelowskiego modernizmu z licznymi i obszernymi pustymi przestrzeniami w części staromiejskiej oraz osiedla z wielkiej płyty (czyli też po części peerelowski modernizm) naokoło; no i 2 zapuszczone dzielnice z kamienicami ca 1900, do których po zmroku lepiej było nie wchodzić. Wszystko przybrudzone pyłami po 40 latach PRL.
Ta wczesnokapitalistyczna architektura, wreszcie nie z wielkiej płyty, stanowiła rzeczywiście nowość i powszechnie się podobała, w odróżnieniu od późniejszego Solpolu. I faktycznie godna jest jakiejś opieki konserwatorskiej, choć z pewnością nie absolutnej, bo dom dobry jest, dopóki wygodnie się w nim mieszka, a pojęcia o wygodzie szybko się zmieniają a wczasach kiedy te budynki wznoszono wymagania były minimalne - żeby tylko małe ale własne mieszkanko było.
przykłady wrocławskie są mało reprezentatywne, tych "plomb" nieco powstało i niektóre do dziś mozna uznać za udane budynki, przynajmniej jako element panoramy miasta.
Jest wiele kamienic i to z końca XIX wielu, które trzeba chronić i odnawiać bo styl, dbałość o jakość wykonania na każdym etapie i serce jakie włożyli ich powstanie budowniczowie już nigdy nie wróci. To one stanowić mogą o jakości i pięknie współczesnych miast a nie przemijające post PRL-lowskie pstrokacizny.
@Flowil Dokladnie. Estetyka i wykonanie XIX wiecznych i starszych budynkow a takze poczucie proporcji jest niespotykane w dziesiejszych czasach. (Nie wszystkich oczywiscie ale sporej większości) Postmodernizm a zreszta caly wielkopłytowy PRL az do konca lat 90 a nawet pozniej to niestety jest to tania masowka z tanich prefabrykatów i elementow budowlanych - wartość większości takich obiektów jest zerowa jeśli nie ujemna.
@dfsuiydsfuyh Jeśli chodzi o styl i poczucie proporcji, to budowniczowie dawnych wiejskich chat (np. tych szachulcowych na Pomorzu), mieli go o wiele więcej niż projektanci różnych "nowoczesnych" gargameli, choć architektury nie kończyli.
Żadne postodernizm tylko polacko-syfiarski styl lat 90. pseudobogactwo, bałagan, kolory pompejańskiego różu. Niech to rozwalą w drobny mak i zapomnijmy o tym syfie.
@KotPrezia Solpol i ta cudaczna kamienica oraz Sąd warszawski to architektoniczne disco polo, postmodernizm landrynkowy. Niektórym się wydaje, że postmodernizm oznacza, że wszystko można włożyć do jednego wora tzn. projektu architektonicznego, bez ładu i składu, a czym głupiej i bardziej od czapy, tym lepiej. A nie o to chodzi, co pozostałe projekty pokazują, dla mnie wcale nie są złe. Nie rozumiem tej bezsensownej obrony kamienic. Ja bym dorzuciła seminarium Kozłowskiego w Krakowie (landrynkowy dekonstruktywizm dla odmiany) i pewne wielkie centrum handlowe w Łodzi, tylko nie pamiętam, jak się nazywa (dość niedawne, jakieś przerobione zakłady czy elektrownia, dla mnie straszne, choć niektórych zachwyca). I parę realizacji Loeglera (np. w Krakowie, bodajże na ul. Kazimierza Wielkiego) z jego zamiłowaniem do tandetnych odcieni niebieskiego. Myślę, ze to co wkurza w takich projektach, to kiczowata krzykliwość.
Jakub Łukaszewski jako tytułową fotę do tezy o obronie polskiego postmodernizmu wybrał bodaj najbrzydszy przykład - plombę z Wrocławia. Jeśli chce zochydzić ten kierunek w architekturze, dobrze robi. Wśród przykładów zamieszczonych jest wiele budynków raczej późnomodernistycznych i fajnych. Ale jako że postmodernizm jest szaszłykiem cytatów, to i wybrać trudno. Większość komentatorów wyburzyłaby Solpol i jemu pokrewne. Są rzeczywiście brzydkie. I nie ma co się bać tego słowa. Pamiętajmy jednak, że postmodernizm oprócz talentu architekta wymagał świetnych materiałów. Bez odpowiednich finansów łatwo zrobić potworka nawet z dobrego projektu. Nie każdy miał szczęście jak u Budzyńskiego: do projektu, finansów i dokładnego nadzoru nad efektem. Inna sprawa, czy jest to w ogóle postmodernizm. By nie przeciągać, proponuję dokładnie udokumentować to, co zostało, dotrzeć do architektów, wydobyć projekty i koncepcje. Moim zdaniem niestety 90% polskiego postmodernizmu nie kwalifikuje się do pozostawienia. Choć spojrzawszy za siebie, drezdeński Zwinger, będący rodzajem postbaroku, przy moim podejściu pewnie by nie istniał. Talent i szmal są lokomotywą architektury. Bez obu nie istnieje. Wpis do rejestru zabytków nie pomoże.
Tylko ta uwaga o Zwingerze moim zdaniem jest nietrafiona (>>... drezdeński Zwinger, będący rodzajem postbaroku, przy moim podejściu pewnie by nie istniał<<). Przecież sam piszesz, że postmodernizm sam w sobie nie musi być zły, ale że wymaga talentu, świetnych materiałów, finansów i dokałdnego nadzoru. "Postbarokowy" Zwinger te wymogi spełnia, tak jak wiele ciekawych budowli postmodernistycznych na świecie (i zaledwie klika w Polsce).
W Polsce zresztą najczęściej nie mamy do czynienia z postmodernizmem z prawdziwego zdarzenia, tylko z PPP (Pseudo Postmodernizm Polo), jak Solpol właśnie - i ta nieszczęsna pomba. To podręcznikowe przykłady po prostu złej architektury.
@ku_spoleczenstwu_otwartemu Każdy przykład ma dozę trafności. Ja też nie jestem historykiem architektury. Krytykę przyjmuję. Użyłem przykładu Rokoka, jako manierystycznego finału Baroku. Finalnego, bezpłodnego i będącego szaszłykiem dekoracji stylu, który możemy spotkać w dekoracji świątyń Azji (oczywiście mowa nie o Rokoko), w Artdeco i nieszczęsnym Postmoderniźmie.
@mini1407058842034konto Podzielam zdanie, mam awersję do całego baroku, więc dla mnie mógłby zniknąć. W historii architektury najbardziej kiczowaty styl, który niestety dobrze się przyjął wśród maluczkich, a dzięki kościołowi pokutuje w estetyce do dziś. CO gorsza, przyjmuje się na długo za każdym razem, gdy ktoś do niego nawiąże, np. we wnętrzarstwie. Projektantom wypsnęły się chwilowo barokowe lampki i tapety jakieś 15 at temu, w Polsce królują do dziś. Najlepiej to widać w średniej klasy salonach fryzjerskich.
@mini1407058842034konto A, i nieszczęściem polskiego landrynkowego "postmodernizmu" jest niestety dziwna fascynacja Grupą Memphis. Teraz dopiero widać, że architektura PRL wale nie potrzebowała żadnej odskoczni, zwłaszcza takiej. Ja teraz z żalem patrzę na ten spokój ulic na filmach z tamtego okresu, na elegancję prostoty witryn, ich opraw graficznych, szyldów, projektów przedszkoli czy szkół, pawilonów handlowych. Wtedy nam się wydawało, że to oznaka biedy. Byliśmy głupi, że zacytuję.
We Wrocławiu nie brakuje pięknym zaniedbanych budynków z przełomu XIX i XX w. o które wypadałoby zadbać. Solpol i jemu podobne się do nich nie zaliczają. Ich obecność psuje przestrzeń miejską. Nie ma w nich nic o czym warto by było pamiętać. Co więcej jest w nich wiele rzeczy o których warto jak najszybciej zapomnieć. Architektów i władze miasta pozwalające budować takie "koszmary" powinno się pozbawiać możliwości sprawowania urzędu.
@Tomasz Śpiewak Przyłączam się do tej opinii i podobnych, wyrażonych wyżej. Są szpetne budynki do rozbiórki oraz znani architekci (litościwie pominę nazwiska), którym należy natychmiast odebrać prawo wykonywania zawodu, aby już nigdy nie oszpecili nam pięknego (kiedyś) miasta!
Wszystkie komentarze
Są owszem ciekawe i warte zachowania gargamele, ale Solpol zdecydowanie do nich nie należy. Nie rozumiem obrońców brzydoty. Tym bardziej, że to prywatne i nic im do tego.
Słusznie. Fetyszystom i tak zostaną zdjęcia, niech się nimi cieszą.
i posypać ziemię ,nomen-omen, solą
Zostawić.
Z wielkim banerem "KU PRZESTRODZE"
Pełna zgoda. Ten solpol to wyjątkowa tragedia architektoniczna
Nawiasem mówiąc, 'postmodernizm' to rzeczownik pozbawiony znaczenia, mimo licznych starań tych, którzy go (nad)używają.
Znawca się odezwał :D
- to sam się 'odezwij'; chętnie przeczytam jakiś pean na cześć tego gargamela dla ubogich.
rzeczownik tak ale nie pozbawiony metaforycznej wartości, jeśli dopiszemy postmodernizm architektoniczny, lub raczej postmodernizm w architekturze. TAk to styl, mimo wszystko.....rokoko, tez nam nie nie zawsze podoba.....Czy natomiast wszystko jest warte zachowania. Zapewne nie. Przetrwa pewnie coś. Trudno tez współczesnym oceniać, jeśli niewiele widza o tym właśnie stylu, jego podłożu i , można powiedzieć filozofii. Ważne tylko by nie mieszać postmodernizmu w humanistyce, z postmodernizmem w architekturze. Nie nakłada nie to tak prosto, jak chcieliby niektórzy.....wszechwladny teraz powrót do modernizmu, czasem nazywany minimalizmem, przy wspaniałych realizacjach , czasami pokazuje pustkę intelektualną, po prostu nic. parkiet szyba i krajobraz, choć zgodzę nie, ze czasem lepiej nic niż coś...
ale to tylko 2 budynki zaledwie, i jak na temat tego "odcinka" (plomby z przełomu l. 80. i 90. mało reprezentacyjne, bo późniejsze jednak (mowa jest o trzech, ale ten trzeci nie ma obrazka). Jak kto pamięta, jak Wrocław wyglądał pod koniec lat 80-tych, to jest w stanie zrozumieć entuzjazm całego miasta dla tych budynków, które w sporym tempie zaczęły wypełniać różne puste miejsca w zabudowie i tak korzystnie się odcinały od tego, co było wcześniej swoimi jednak urozmaiconymi bryłami i czasem kolorowymi elewacjami. Były to głównie budynki mieszkalne, bo duży był wówczas "głód" mieszkaniowy.
A ówczesny Wrocław to była mieszanka gotyku (trochę oryginalny, trochę neo) i peerelowskiego modernizmu z licznymi i obszernymi pustymi przestrzeniami w części staromiejskiej oraz osiedla z wielkiej płyty (czyli też po części peerelowski modernizm) naokoło; no i 2 zapuszczone dzielnice z kamienicami ca 1900, do których po zmroku lepiej było nie wchodzić. Wszystko przybrudzone pyłami po 40 latach PRL.
Ta wczesnokapitalistyczna architektura, wreszcie nie z wielkiej płyty, stanowiła rzeczywiście nowość i powszechnie się podobała, w odróżnieniu od późniejszego Solpolu. I faktycznie godna jest jakiejś opieki konserwatorskiej, choć z pewnością nie absolutnej, bo dom dobry jest, dopóki wygodnie się w nim mieszka, a pojęcia o wygodzie szybko się zmieniają a wczasach kiedy te budynki wznoszono wymagania były minimalne - żeby tylko małe ale własne mieszkanko było.
przykłady wrocławskie są mało reprezentatywne, tych "plomb" nieco powstało i niektóre do dziś mozna uznać za udane budynki, przynajmniej jako element panoramy miasta.
To one stanowić mogą o jakości i pięknie współczesnych miast a nie przemijające post PRL-lowskie pstrokacizny.
Dokladnie. Estetyka i wykonanie XIX wiecznych i starszych budynkow a takze poczucie proporcji jest niespotykane w dziesiejszych czasach. (Nie wszystkich oczywiscie ale sporej większości) Postmodernizm a zreszta caly wielkopłytowy PRL az do konca lat 90 a nawet pozniej to niestety jest to tania masowka z tanich prefabrykatów i elementow budowlanych - wartość większości takich obiektów jest zerowa jeśli nie ujemna.
nie tylko data!
Jeśli chodzi o styl i poczucie proporcji, to budowniczowie dawnych wiejskich chat (np. tych szachulcowych na Pomorzu), mieli go o wiele więcej niż projektanci różnych "nowoczesnych" gargameli, choć architektury nie kończyli.
Oczywiscie. Zgadzam sie w 100%.
Solpol i ta cudaczna kamienica oraz Sąd warszawski to architektoniczne disco polo, postmodernizm landrynkowy. Niektórym się wydaje, że postmodernizm oznacza, że wszystko można włożyć do jednego wora tzn. projektu architektonicznego, bez ładu i składu, a czym głupiej i bardziej od czapy, tym lepiej. A nie o to chodzi, co pozostałe projekty pokazują, dla mnie wcale nie są złe. Nie rozumiem tej bezsensownej obrony kamienic.
Ja bym dorzuciła seminarium Kozłowskiego w Krakowie (landrynkowy dekonstruktywizm dla odmiany) i pewne wielkie centrum handlowe w Łodzi, tylko nie pamiętam, jak się nazywa (dość niedawne, jakieś przerobione zakłady czy elektrownia, dla mnie straszne, choć niektórych zachwyca). I parę realizacji Loeglera (np. w Krakowie, bodajże na ul. Kazimierza Wielkiego) z jego zamiłowaniem do tandetnych odcieni niebieskiego.
Myślę, ze to co wkurza w takich projektach, to kiczowata krzykliwość.
I jeszcze dorzucam szczecińską "Starówkę".
Zgadzam się w 90 procentach.
Tylko ta uwaga o Zwingerze moim zdaniem jest nietrafiona (>>... drezdeński Zwinger, będący rodzajem postbaroku, przy moim podejściu pewnie by nie istniał<<). Przecież sam piszesz, że postmodernizm sam w sobie nie musi być zły, ale że wymaga talentu, świetnych materiałów, finansów i dokałdnego nadzoru. "Postbarokowy" Zwinger te wymogi spełnia, tak jak wiele ciekawych budowli postmodernistycznych na świecie (i zaledwie klika w Polsce).
W Polsce zresztą najczęściej nie mamy do czynienia z postmodernizmem z prawdziwego zdarzenia, tylko z PPP (Pseudo Postmodernizm Polo), jak Solpol właśnie - i ta nieszczęsna pomba. To podręcznikowe przykłady po prostu złej architektury.
Każdy przykład ma dozę trafności. Ja też nie jestem historykiem architektury. Krytykę przyjmuję. Użyłem przykładu Rokoka, jako manierystycznego finału Baroku. Finalnego, bezpłodnego i będącego szaszłykiem dekoracji stylu, który możemy spotkać w dekoracji świątyń Azji (oczywiście mowa nie o Rokoko), w Artdeco i nieszczęsnym Postmoderniźmie.
Podzielam zdanie, mam awersję do całego baroku, więc dla mnie mógłby zniknąć. W historii architektury najbardziej kiczowaty styl, który niestety dobrze się przyjął wśród maluczkich, a dzięki kościołowi pokutuje w estetyce do dziś. CO gorsza, przyjmuje się na długo za każdym razem, gdy ktoś do niego nawiąże, np. we wnętrzarstwie. Projektantom wypsnęły się chwilowo barokowe lampki i tapety jakieś 15 at temu, w Polsce królują do dziś. Najlepiej to widać w średniej klasy salonach fryzjerskich.
A, i nieszczęściem polskiego landrynkowego "postmodernizmu" jest niestety dziwna fascynacja Grupą Memphis. Teraz dopiero widać, że architektura PRL wale nie potrzebowała żadnej odskoczni, zwłaszcza takiej. Ja teraz z żalem patrzę na ten spokój ulic na filmach z tamtego okresu, na elegancję prostoty witryn, ich opraw graficznych, szyldów, projektów przedszkoli czy szkół, pawilonów handlowych. Wtedy nam się wydawało, że to oznaka biedy. Byliśmy głupi, że zacytuję.
Przyłączam się do tej opinii i podobnych, wyrażonych wyżej. Są szpetne budynki do rozbiórki oraz znani architekci (litościwie pominę nazwiska), którym należy natychmiast odebrać prawo wykonywania zawodu, aby już nigdy nie oszpecili nam pięknego (kiedyś) miasta!
Zgadzam się! Ratować stare, oryginalne kamienice a nie gargamele...
z lukrem posypane miazgą kakaową.
Genialny styl rzeczywiście
xD