Ostatni rozdział w historii Filharmonii Łódzkiej należy do króla instrumentów - organów. Niestety, wbrew zamysłom Loeglera przez prawie 10 lat przeznaczoną na nie wnękę wypełniała drewniana atrapa. Idea wybudowania podwójnych organów narodziła się w głowie Andrzeja Sułka, dyrektora Filharmonii Łódzkiej w 2007 roku. Sułek twierdził, że skoro już wydajemy na organy ogromne pieniądze, to warto zbudować instrument wyjątkowy.
Autor nietypowego pomysłu znalazł sprzymierzeńca w osobie prof. Ludgera Lohmanna, wybitnego organisty i szefa katedry organów w Hochschule für Musik und Darstellende Kunst w Stuttgarcie. To on opracował projekt podwójnych organów, przeznaczonych do gry muzyki barokowej i romantycznej.
Instrument podzielił środowisko muzyków. Lech Dzierżanowski, ówczesny wicedyrektor FŁ, opowiadał: - Konsultowałem projekt z 30 organistami. I wiem, że będzie o nim głośno, bo niektórzy, zwłaszcza Polacy, krzywili się na wieść o podwójnym instrumencie. Nie zdziwię się, jeśli gdzieś przeczytam artykuł, że w Filharmonii Łódzkiej zwariowali.
Ogłoszony w listopadzie 2011 roku przetarg na wykonanie instrumentu barokowego wygrała niemiecka firma Wegscheider Orgelbau, specjalizująca się w rekonstrukcjach organów, na których grał i komponował Jan Sebastian Bach. Stworzenie organów romantycznych powierzono austriackiej firmie Rieger Orgelbau GmbH.
W końcu po dziewięciu latach od zakończenia budowy nowego gmachu Filharmonii Łódzkiej przed jej siedzibą ponownie pojawiła się żółta tablica informacyjna sygnalizująca prace budowlane.
MARCIN STĘPIEŃ
Dziś patrząc z widowni na scenę Filharmonii Łódzkiej, widzimy wnękę organową, a w niej podwójny instrument. Po lewej stronie - barokowy, który jest kopią organów Gottfrieda Silbermanna, organmistrza nadwornego saksońskiego i królewskiego polskiego. Został wykonany XVIII-wiecznymi metodami co zapewni im długowieczność. Drugi instrument zajmuje prawą część organowej wnęki. Od wypolerowanych cynowych piszczałek barokowych odróżnia go pokaźny rozmiar, matowa faktura i dwukrotnie większa liczba piszczałek. Jest ich ponad trzy tysiące.
- Dzięki tej inwestycji uzupełniamy puste miejsce na organowej mapie Polski - mówi wyraźnie wzruszony Tomasz Bęben, dyrektor naczelny FŁ. - Jest ona dla nas szansą, żeby stać się mekką organową Polski, Europy, a może nawet i świata!
Za konsultacje historyczne przy tworzeniu tekstu dziękuje Pani Bożenie Pellowskiej-Chudobińskiej.
Wszystkie komentarze