Najefektywniej wydał pieniądze Ruch Palikota - wprowadzenie jednego parlamentarzysty kosztowało Ruch tylko 44 tysiące. Dla porównania: jeden parlamentarzysta PO kosztował 108 tys. zł, PiS - 160 tys. zł.
Podobnie jest, gdy liczy się zdobyte głosy. Przekonanie jednego wyborcy kosztowało Ruch Palikota 1,21 zł, Platformę - 2,71 zł, a PiS - 3,67 zł.
Zobacz, ile kosztował jeden głos >>
Szalenie nieefektywna i kosztowna okazała się kampania Sojuszu Lewicy Demokratycznej - wydając 24 miliony zdobył on tylko 27 miejsc w ławach poselskich (do Senatu nie wszedł nikt z list SLD). Oznacza to, że jeden mandat kosztował Sojusz aż 895 tys. zł, a jeden głos - aż 9,52 zł.
Nawet Polskie Stronnictwo Ludowe okazało się lepsze - 423 tys. zł za mandat i prawie 5 zł za głos.
Tyle kosztował jeden mandat >>
180 tys. wprowadzenie jednego posła
Zgodnie z prawem, partie polityczne dostaną z budżetu państwa zwrot kosztów kampanii. Za każdy zdobyty mandat otrzymają stałą kwotę, która - zgodnie z naszymi wyliczeniami - będzie wynosiła prawdopodobnie około 180 tys. zł. Oznacza to, że dotacje dla SLD i PSL nie pokryją całych kosztów prowadzenia kampanii przez te partie. Zwrot kosztów, nie może przekroczyć wydatków komitetu wyborczego - Ruch Palikota nie zarobi na kampanii.
PiS: Billboardy i radio, PO - internet i TV
Ciekawie wygląda porównanie struktury wydatków reklamowych PO i PiS. Platforma wydała na emisję reklam w telewizji ponad 8 mln zł, do tego 2 mln - na reklamę w internecie, 1,3 mln - na reklamę prasową i tylko 300 tys. na radiową. PiS postawiło na plakaty, radio i prasę - prawie 7 mln zł kosztował wynajem billboardów (PO - niecałe 4 mln), emisja reklam radiowych - 1,4 mln, a ogłoszenia prasowe - 3 mln zł.
Państwowa Komisja Wyborcza decyzję o przyjęciu lub odrzuceniu sprawozdania finansowego musi podjąć do 9 kwietnia. Odrzucenie sprawozdania finansowego oznacza redukcję dotacji dla komitetu - nawet o 75 proc.
Sprawozdanie złe przez... zakup mebli z Ikei
W poprzednich latach sprawozdania były odrzucane z bardzo błahych powodów. Np. w wyborach prezydenckich 2010 roku sprawozdanie KW Jarosława Kaczyńskiego zostało odrzucone, bo ktoś z komitetu kupił meble w Ikei, zapłacił własnymi pieniędzmi, a następnie - po przedstawieniu faktury - otrzymał zwrot pieniędzy na swoje konto. PKW uznała to za niedozwoloną pożyczkę pozabankową.
Podobnie po tamtych wyborach potraktowano sprawozdanie Janusza Korwin-Mikkego: zostało odrzucone, bo na swojej stronie umieścił logo partii Wolność i Praworządność. Komitety wyborcze nie mogą (z jednym wyjątkiem) przyjmować datków niepieniężnych, a za takie zostało uznane prawo do korzystania z symbolu partii.
Z kolei lider SLD Grzegorz Napieralski rozdawał w swojej kampanii prezydenckiej środki czystości i przybory szkolne (na łączną kwotę poniżej 1,5 tys. zł), które nie posiadały oznaczeń, że są materiałami wyborczymi. A tylko takie mogą być finansowane przez komitety wyborcze.
Zobacz ile kosztował jeden głos >>
Wszystkie obliczenia zostały przeprowadzone na podstawie dokumentów opublikowanych przez PKW. Pod uwagę braliśmy wyłącznie rozliczenia komitetów, które dostały co najmniej jedno miejsce w Sejmie.
Wszystkie komentarze