Patron Polski, biskup-męczennik św. Stanisław ze Szczepanowa miał, jak głosi legenda, wielokrotnie upominać króla Bolesława Śmiałego za dokonywane przezeń okrucieństwa i nieobyczajne wybryki. Rozzłoszczony monarcha ponoć wpierw nakazał swym podwładnym zabicie pryncypialnego duchownego. Gdy zaś ci odmówili podniesienia ręki na człowieka bożego, w 1079 r. rzekomo sam zamordował i poćwiartował biskupa, gdy ten odprawiał mszę św. w kościele na Skałce. Świętokradztwo to miało spowodować upadek i wygnanie Bolesława, a Polsce zwiastowało okres rozbicia dzielnicowego. Z kolei rzekome zrośnięcie się jego odrąbanych członków miało być zwiastunem przyszłego zjednoczenia kraju.
Owa barwna historia pochodzi z "Kroniki polskiej" Wincentego Kadłubka, napisanej ponad sto lat później i mało wiarygodnej ze względu na bardzo liczne przeinaczenia, alegorie, wręcz bajki (jak potyczki wojów polskich z Aleksandrem Wielkim i Juliuszem Cezarem) i wyraźnie moralizatorską intencję. Znacznie bardziej miarodajna jest Kronika Galla Anonima, spisana trzydzieści kilka lat po opisywanych wydarzeniach. Wspomina ona jedynie, że biskup dopuścił się zdrady (choć niekoniecznie zdrady stanu, ale może buntu lub nieposłuszeństwa) oraz że został skazany za to na śmierć, niewykluczone zresztą (według innych źródeł), że za zgodą arcybiskupa. Autor tej kroniki ograniczył się do stwierdzenia, że obaj postąpili niewłaściwie i nie wnikał głębiej w przyczyny całej sprawy. Wpływ na to mógł mieć wszakże fakt, że Władysław Herman, który walnie przyczynił się do obalenia swego brata-króla, był ojcem Bolesława Krzywoustego, na dworze którego Gall Anonim pisał swą kronikę.
Prawdziwe przyczyny konfliktu między monarchą a biskupem prawdopodobnie nigdy nie będą nam znane. Należy jednak wspomnieć, że wydarzenia te przypadają na okres tzw. sporu o inwestyturę pomiędzy papieżem Grzegorzem VII a królem niemieckim (późniejszym cesarzem) Henrykiem IV. Bolesław Śmiały prowadził zdecydowanie antycesarską politykę, wiele wskazuje za to, że zarówno biskup Stanisław, jak i Władysław Herman (który po objęciu władzy nawet zrezygnował z korony królewskiej i odesłał ją cesarzowi) należeli do stronnictwa proniemieckiego. Wewnątrz Polski miał zaś wówczas miejsce wzrost znaczenia feudałów (w tym Kościoła) i ich dążenie do osłabienia władzy monarszej, co stawiało ich w konflikcie z ambitnym Bolesławem Śmiałym.
Istnieją także przesłanki rzucające cień na osobę samego biskupa. Przypisuje się mu m.in. przywłaszczenie sobie wsi po śmierci jej właściciela i wyzucie z praw legalnych spadkobierców. Gdy sprawa oparła się o sąd królewski, biskup miał rzekomo spowodować chwilowe zmartwychwstanie owego właściciela, który jakoby osobiście potwierdził, że przed swą śmiercią sprzedał wieś biskupowi. Nawiasem mówiąc, ów "cud" był jednym z koronnych argumentów w procesie beatyfikacyjnym Stanisława.
Bez względu na przyczyny, śmierć biskupa Stanisława stała się, dzięki stworzonej wokół niej legendzie, orężem politycznym i pozostaje nim praktycznie do dzisiaj. Dla zwolenników Władysława Hermana było to wygodne uzasadnienie zmiany na tronie. Dla Kościoła oznaczało kolejnego męczennika i służyło podbudowaniu jego znaczenia politycznego. Rychło zaczęto powoływać się na rozmaite "cudy" mające być zasługą Stanisława - tak za życia, jak i po śmierci, co ostatecznie doprowadziło do wyniesienia go na ołtarze.
Dopiero na przełomie XIX. i XX. wieku badacze zaczęli bardziej krytycznie podchodzić do tej historii. Nie przeszkodziło to jednak w dalszym wykorzystywaniu mitu św. Stanisława do celów bieżących. W okresie międzywojennym jego kult rozniecał dla potrzeb politycznych związany z endecją i skonfliktowany z marszałkiem Piłsudskim kardynał Sapieha. W okresie PRL był on chętnie przywoływany przez Kościół, a Jan Paweł II nazwał go nawet "patronem ładu moralnego". Szkoda tylko, że ów patron jest w świetle badań naukowych dość kontrowersyjny.
Wszystkie komentarze