Co tak fascynującego jest w akcie?
- Powinnaś spytać różnych artystów - od starożytności po dziś dzień.
Ale pytam ciebie.
Prawdziwy akt to czyste piękno natury. Nie spreparowane czy poprawione Photoshopem. Wiąże się to z moim estetycznym patrzeniem na świat. Oto jeden z moich kluczy: estetyczne ciała, estetyczne rzeźby, estetyczne wnętrza. Dlatego na przykład wprowadzam modelkę w jakiś obraz, stawiam ją na jego tle.
Czy twoje kobiety były do siebie podobne?
- W gruncie rzeczy tak.
Psychicznie?
- Nie, z wyglądu. Psychiczne podobieństwo nie jest taką prostą sprawą.
Co cię pociągało w kobietach, które wybierałeś lub którym dawałeś się wybierać?
- Są takie nieokreślone prądy: nadajnik - odbiornik. Wchodzi się na te same fale i zaczyna pikać: pik, pik, później jest klaps, i już. Jesteśmy razem.
Brzmi rajsko. Miałeś 60 lat i młode dziewczyny. Jesteś pewien, że były z tobą z miłości? Czy też były nieco interesowne?
- Pewnie trochę: chciały załatwić sobie pewien etap życia, wygodnie przejść do następnego, ale to nie wyklucza uczucia. Ania mówiła Joli, że mnie kochała przez trzy lata. Zawsze w sprawach damsko-męskich jest jakaś tajemnica, tylko my nie wiemy, czego ona naprawdę dotyczy.
Kto "my"?
- Rodzaj ludzki, ty, ja, ksiądz Twardowski. Nie umiem odpowiedzieć, kogo do kogo ciągnie. Jest porozumienie telepatyczne, jest wibracja, o której wiesz, i jest pohib, czyli seksapil. Mówimy tak w naszej brygadzie: Prażmowski, Grygiel, Niedenthal też już się tego nauczył. Piękne słowo, chyba słowackie. Taka Ania na przykład miała kolosalny pohib.
Wszystkie komentarze