Kiedy w Nepalu zatrzęsła się ziemia, Samhjana była w 3 miesiącu ciąży. Niecała minuta, jaką trwało trzęsienie było najdłuższą chwilą w jej życiu.
- Bałam się, że poronię. Zaczęłam się modlić, wolałam umrzeć, niż stracić moje dziecko w takich okolicznościach - mówi Samhjana.
Kobieta miała dużo szczęścia. Zniszczenia w wiosce były ogromne, ale jej i jej rodzinie nic się nie stało. 6 miesięcy później na świat przyszedł Sanjog. Do Lele, miejsca, gdzie mieszkają, nie prowadzi żadna asfaltowa droga i ciężko dostarczyć jakąkolwiek pomoc. Do tej pory wiele rodzin mieszka w namiotach i prowizorycznych schronieniach. Choć rok temu o Nepalu usłyszał chyba każdy, wielu mieszkańców wciąż czuje się, jakby mieszkało na końcu świata.
Wszystkie komentarze