Fot. Agata Grzybowska / Agencja Wyborcza.pl
UGANDYJSCY GEJE - fota autorstwa fotoreporterki Gazety Wyborczej AGATY GRZYBOWSKIEJ.
- Jako fotoreportera od zawsze ciągnęło mnie do ludzi wykluczonych społecznie. Najtrudniej jest oczywiście dostać się do takiego środowiska i zyskać zaufanie. Z mojego doświadczenia wynika, że najprostszą metodą jest po prostu flaszka. Wspólna rozmowa przy piwie lub wódce bardzo pomaga w tych pierwszych kontaktach.
Gdy zyskuję zaufanie jednej osoby z danej grupy, mam już prawie drogę otwartą do całego środowiska. Po pewnym czasie przebywania w danym gronie zaczynasz stawać się jego częścią. Dla mnie zawsze było ważne, by w momencie, kiedy ktoś się przede mną otwiera, również otworzyć się samemu. Gdy ktoś nam coś daje, my też musimy coś mu ofiarować. To nie jest tak naprawdę jakaś narzucona zasada. Ja właśnie tak czuję. Czy to fotografując ludzi, czy to spotykając się ze znajomymi, zawsze pamiętam o tym, że prawdziwe relacje tworzy się poprzez wymianę: dawanie i branie. Fotografowanie ludzi jest bardzo bliską, wręcz intymną relacją.
Udało mi się ją stworzyć na jednym ze zdjęć fotoreportażu o gejach w Ugandzie. To był trudny temat. W Ugandzie geje są prześladowani. Jest niezmiernie trudno do nich dotrzeć. Jakoś udało nam się trafić na tę dwójkę. Zaprosiłam ich do hotelu, żeby swobodnie porozmawiać. Zdobyłam ich zaufanie. Później dzięki ich pomocy mogłam zrobić portrety innych ugandyjskich homoseksualistów. Jednak ze wszystkich zdjęć właśnie to pokazujące tych chłopców jest moim ulubionym. Oni przestali pozować i pokazali prawdziwych siebie. Tej naturalności nie udało mi się wydobyć na pozostałych zdjęciach. Po prostu nie było czasu, żeby bliżej poznać każdego.
Wysłuchała Kinga Kenig
Wszystkie komentarze