Tenis z innego wymiaru - pisze o tym meczu Marek Deryło.
Iga Świątek wygrywa WTA Finals i wraca na pierwsze miejsce w rankingu WTA! 6:1, 6:0 w 59 minut, deklasacja!
Niebywałe, znów przełamanie w wykonaniu Świątek! Tym razem gem nieco dłuższy, dwie wymiany w nim sugerowały, że grają ze sobą zawodniczki o zbliżonym poziomie.
Publiczność w Cancun murem za Pegulą, ale cóż, nic z tego. Mamy piątego gema w drugim secie, a ona wygrywa dopiero - uwaga - szóstą piłkę w tej partii! 4:0 dla Świątek.
Powtórzmy: to już deklasacja. Teraz Polka znów przełamała Amerykankę, w dodatku - uwaga - do zera! 3:0 w drugim secie, zanosi się na to, że ten mecz potrwa mniej niż godzinę.
Mowa ciała Peguli zdradza nam jej rezygnację, bo i trudno nie tracić wiary w zwycięstwo przy tak dysponowanej rywalce. 2:0 w drugim gemie dla Świątek.
Odbiera Iga Świątek chęć do walki rywalce. Przełamanie już w pierwszym gemie drugiej partii! Polka załatwiła sprawę fenomenalnym returnem.
Przy swoim serwisie Świątek znów bezbłędna. Wygrała gema do zera i całego seta 6:1. Na razie - deklasacja.
Ależ kapitalna gra Polki! Jedną z piłek odgrywała w głębokim przysiadzie, do każdej biegała z niebywałą energią. A Pegula - zwykle oaza spokoju na korcie - jest zdenerwowana: mówi do siebie, trzeci raz zmienia rakietę. 5:1 dla Świątek.
Doskonała gra Igi Świątek, Polka jest niebywale skoncentrowana, w zasadzie nie popełnia błędów, jest zegarmistrzowsko precyzyjna w swoich zagraniach. Co innego Pegula, która znów wyrzuca w aut łatwą piłkę. 4:1 dla Świątek.
Trzy niewymuszone błędy Peguli w jej gemie serwisowym przy klasie Świątek muszą oznaczać kłopoty. I Amerykanka je ma - przegrała gema, Polka prowadzi 3:1!
Świątek prowadzi 2:1. Teraz wygrała gema zawdzięczając to zarówno swojemu bekhendowi, jak i niewymuszonemu błędowi rywalki, która dość łatwą piłkę wpakowała w siatkę.
Tak samo pewnie swojego gema serwisowego wygrywa Pegula. 1:1.
Pierwszy gem dla Świątek, dość pewnie wygrany, do 30. Polka raz popełniła podwójny błąd serwisowy i to by było na tyle jeśli chodzi o jej błędy w tym gemie.
Zaczynamy! Serwuje Świątek, a kciuki za nią trzymamy nie tylko my.
W Cancun 28 stopni, wiatr wieje z prędkością 20 km/h. A więc - jak na miejscowe warunki - doskonała pogoda.
Losowanie wygrała Pegula, wybrała odbiór. Jako pierwsza serwowała będzie zatem Iga Świątek.
Obie zawodniczki właśnie pojawiły się na korcie. Mecz rozpocznie się za kilka minut.
Gra w wichurze, na nierównym i budowanym na ostatnią chwilę korcie, wszechobecny chaos - na razie co najmniej tyle samo mówiło się przy okazji turnieju w Cancun o tenisie, jak o organizacji jednej z najważniejszych imprez w kalendarzu. Dlaczego turniej odbywa się w miejscu do tego nieprzygotowanym, wyjaśniał Marek Deryło.
Iga Świątek w grupie WTA Finals pokonała Marketę Vondrousovą 7:6(3), 6:0, Coco Gauff 6:0, 7:5 i Ons Jabeur 6:1, 6:2. W półfinale rozprawiła się z Aryną Sabalenką 6:3, 6:2.
Równie imponująca była gra Peguli. Amerykanka wygrała z Jeleną Rybakiną 7:5, 6:2, Aryną Sabalenką 6:4, 6:3 i Marią Sakari 6:3, 6:2. W półfinale wygrała z Coco Gauff 6:2, 6:1. Pegula, piąta zawodniczka rankingu, wygrała już na tym turnieju z zawodniczkami numer 4, 3 i 1. Teraz czeka ją pojedynek z tenisistką numer 2.