- Staje się to dość powszechną praktyką, że po każdej publikacji, tak zwanym artykule śledczym, dziennikarz musi się liczyć z tym, że będzie musiał stawać przed sądem. Jeżeli jest mowa o kilkudziesięciu procesach wytoczonych jednemu dziennikarzowi przez instytucje zarządzane przez to samo grono osób, to można mówić już o pewnej próbie zniechęcenia dziennikarza do zajmowania się tymi tematami - przyznaje Bianka Mikołajewska, dziennikarka 'Gazety Wyborczej', która od 11 lat pisze o nieprawidłowym funkcjonowaniu SKOK-ów.
Wszystkie komentarze